ROZDZIAŁ VIII
Łał.
Aro jakby nie czekał na odpowiedź, złapał mnie za rękę i przytulił do siebie. Czułam się jak w niebo wzięta, jeszcze nikt z taką czułością mnie nie przytulił. Gdy tylko podniósł moją twarz za podbródek, usłyszałam głos Jane.
- Mogłam się tego po tobie spodziewać, zabiję cię.- powiedziała i już miała użyć na mnie swego daru, gdy nagle Demetrii złapał ją za szyję.
Czułam jak po moim całym ciele, rozchodzi się złość. Chciałam do niej podejść i oderwać jej głowę. Zatrzymało mnie małe mrowienie w oczach, czułam jak coś chce się z nich wydostać. Mrugnęłam i oto z nich wyleciały igiełki. Wbiły się w Jane, która właśnie szarpała się w objęciach tropiciela. Nagle upadła na ziemię i się nie ruszała. Aro spojrzał na mnie z przerażeniem. Potem na Jane i tak w kółko. Nie miałam pojęcia co zrobić, jakby na zawołanie z zamku wyleciał Markus i jego żona Sulpicia. ( Tak tu u mnie jest że jego żona to Sulpicia, zaraz się wszystko wyjaśni.) Tuż za nimi Chelsea i Renata. Podbiegli do mnie a Sulpicia, złapała mnie za rękę i prowadziła w stronę zamku. W głowie miałam mętlik, o co im chodzi?. Nie miałam pojęcia gdzie chce mnie wziąć żona Markusa.
- O co chodzi? - zapytałam
Zatrzymałyśmy się na schodach prowadzących do wejścia.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu ci to powiedział. - powiedziała i uśmiechnęła się
- Ale to całe zamieszanie i po co mnie tu przyprowadziłaś?- zapytałam
- No widzisz, Aro to mój były mąż.- powiedział i spojrzała w jego kierunku.
Gdy to powiedziała, zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia spotkały się na moment. Uśmiechnął się i szedł w stronę Jane. Poczułam motylki w brzuchu. Kocham go.
- Mąż?-zapytałam z niedowierzaniem
- Tak, lecz nam się nie układało zakochałam się w Markusie i stało się.- powiedziała zdumiona
- I co do tego wszystkiego mam ja?- zapytałam zaciekawiona
- No w końcu będziecie razem.!- krzyknęła a ja wystawiłam oczy.- chodźmy musisz wyjąć to z tej smarkuli, bo innych to paraliżuje.
-Okej.- powiedziałam i w wampirzym tępie byłam już przy tej idiotce.
Wyjęłam z niej moje cudeńka, i spojrzałam jej prosto w oczy tryumfalnie.
- Co tu się dzieje?!- krzyknęła z przerażeniem
Na to ja wstałam, odwróciłam się do niej plecami i uśmiechnęłam się patrząc w ziemię. Siadłam na ławce przy której wcześniej stałam z Aro.
- Jane, idź do swojej komnaty i pomyśl zanim coś zrobisz.- nakazał Aro
- Tak panie, przepraszam.- po jej słowach wybuchłam stłumionym śmiechem
- Coś cie bawi?- zapytała patrząc w moim kierunku
- Twoja głupota.- powiedziałam i uśmiechnęłam się
Widać nie miała nic na swoją obronę, odwróciła się i poszła w kierunku zamku. Potem wszyscy zaczęli się rozchodzić, Renata odwracając się puściła do mnie oczko. Zostałam tam ja i Aro. Siadł na ławce obok mnie i skupił się na odchodzących.
- Czyli już wiesz?- zapytał
- O tobie i Sulpici?- zapytałam i spojrzałam na niego
- Tak, ja bym to ujął jako przeszłość.- uśmiechnął się
- Powiedziała mi, dziwne.- powiedziałam i patrzyłam na Jane która wyszła na balkon w swoim pokoju.
- Teraz będzie nas obserwować. - szepnął mi do ucha
To było przyjemne, poczułam jego ciepły oddech. Zaśmiałam się i puściłam do Jane groźne spojrzenie. Patrzyła na nas ze złością.
- Może się przejdziemy?- zaproponował
- Jasne.- powiedziałam i wstałam z ławki
Gdy tylko wstał, złapał mnie za rękę. Szliśmy w kierunku rzeki która płynęła niedaleko. Nagle Aro się zaśmiał.
-O co chodzi?- zapytałam patrząc mu w oczy
- Jesteś tu dopiero 6 godzin, a już wszystko zaszło tak daleko- powiedział i uśmiechnął się
- Miłości nie oszukasz.- powiedziałam na co on spojrzał na mnie ze zdumieniem
Prowadził mnie w stronę drzewa, oparł mnie o nie. Poczułam jego rękę na moim biodrze. Zbliżał się do mnie, z lekkim uśmiechem. Nasze twarze dzieliły tylko centymetry, rozchyliłam wargi na co on odpowiedział muśnięciem. Już po chwili nasze języki splotły się w namiętnym pocałunku. Tkwiliśmy tak zatraceni w sobie, kilkanaście sekund. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Gdy tylko się od siebie oderwaliśmy, zobaczyłam wielki uśmiech Ara. Przytuliłam go, poczułam jego wspaniałe męskie perfumy.
-Kocham cię.- wyszeptałam mu do ucha
- Ja ciebie też- powiedział i przytulił mnie mocniej
Po chwili staliśmy tak w milczeniu. Gdy tylko Aro się ode mnie oderwał pogrążył się w burzy śmiechu.
- Coś z tobą nie tak?- zapytałam z widoczną kpiną
- Nie tylko, nadal w to nie wierzę.- powiedział i spojrzał prosto w oczy, spojrzał na zegarek u ręki,- Osz. obiecałem Kajuszowi że porozmawiam z nim na temat, Cullenów.
- Cullenów? - zapytałam zdziwiona
- Tak, jak już wiesz on ich nienawidzi. Bella nadal jest człowiekiem, i do tego niedługo biorą ślub. - powiedział i dodał - musimy iść.
Skrzywiłam się, lecz już biegliśmy w stronę ogrodu. Nie był to zbyt długi bieg, gdy jesteś wampirem. Stanęliśmy przed wejściem do zamku. Aro pchnął je i weszliśmy do zamku, przed drzwiami do sali tronowej sprzedał mi delikatnego całusa i zniknął za drzwiami. Szłam powoli w stronę swojego pokoju. Właśnie byłam obok komnaty Demetriego, ktoś otworzył drzwi wysunął rękę i wciągnął do środka. To był Felix, w środku był jeszcze Demetrii, Alec, Afton, Heidi, Renata i Chelsea. Patrzyli na mnie z wielkimi uśmiechami.
- O co chodzi?- zapytałam ze znakiem zapytania na twarzy
- Jak myślisz.?- zapytała podekscytowana Chelsea, która siedziała na kolanach u Aftona
- Tak przy okazji jestem Alec, sory za Jane.- podszedł do mnie i pocałował w rękę.
- Miło cię poznać.- powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Ja Afton, sory że cię wsypałem z dym darem wtedy. Ale nie wiedziałem że nie chcesz tu być.- powiedział i pomachał ręką
- Miło mi, robiłeś co ci kazano.- zaśmiałam się i usiadłam na krzśle- Wiecie tak swoją drogą, dlaczego nie ma z wami Jane?- zapytałam
- Nikt jej nie lubi, uważa się za lepszą z powodu daru.- powiedziała Heidi
- Ale ty Alec, przecież to twoja siostra.- powiedziałam do chłopaka który właśnie siadał na biórku
- Lubię ją jak siostrę, ale też lubię przyjaciuł.- powiedział i posłał mi słodki uśmiech
Rozmawialiśmy tak o wszystkim, ok. godzinę. Okazało się że nie są tak sztywni, jak mówił mi Carlise. Ogólnie myślałam o Cullenach, tęskniłam za nimi. Myślałam że będzie gorzej, ale mając przy sobie tyle osób. Z minuty na minutę o nich zapominałam. Była już siódma, Afton i Chelsea poszli do siebie. Heidi wyszła się przebrać, ponieważ idzie niedługo po wycieczkę. Po 10 min. wyszłam i powiedziałam "do zobaczenia w sali".
Po wejściu do pokoju oczom nie wierzyłam.
To na dziś tyle Pozdrawiam.. :D
- Czyli już wiesz?- zapytał
- O tobie i Sulpici?- zapytałam i spojrzałam na niego
- Tak, ja bym to ujął jako przeszłość.- uśmiechnął się
- Powiedziała mi, dziwne.- powiedziałam i patrzyłam na Jane która wyszła na balkon w swoim pokoju.
- Teraz będzie nas obserwować. - szepnął mi do ucha
To było przyjemne, poczułam jego ciepły oddech. Zaśmiałam się i puściłam do Jane groźne spojrzenie. Patrzyła na nas ze złością.
- Może się przejdziemy?- zaproponował
- Jasne.- powiedziałam i wstałam z ławki
Gdy tylko wstał, złapał mnie za rękę. Szliśmy w kierunku rzeki która płynęła niedaleko. Nagle Aro się zaśmiał.
-O co chodzi?- zapytałam patrząc mu w oczy
- Jesteś tu dopiero 6 godzin, a już wszystko zaszło tak daleko- powiedział i uśmiechnął się
- Miłości nie oszukasz.- powiedziałam na co on spojrzał na mnie ze zdumieniem
Prowadził mnie w stronę drzewa, oparł mnie o nie. Poczułam jego rękę na moim biodrze. Zbliżał się do mnie, z lekkim uśmiechem. Nasze twarze dzieliły tylko centymetry, rozchyliłam wargi na co on odpowiedział muśnięciem. Już po chwili nasze języki splotły się w namiętnym pocałunku. Tkwiliśmy tak zatraceni w sobie, kilkanaście sekund. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Gdy tylko się od siebie oderwaliśmy, zobaczyłam wielki uśmiech Ara. Przytuliłam go, poczułam jego wspaniałe męskie perfumy.
-Kocham cię.- wyszeptałam mu do ucha
- Ja ciebie też- powiedział i przytulił mnie mocniej
Po chwili staliśmy tak w milczeniu. Gdy tylko Aro się ode mnie oderwał pogrążył się w burzy śmiechu.
- Coś z tobą nie tak?- zapytałam z widoczną kpiną
- Nie tylko, nadal w to nie wierzę.- powiedział i spojrzał prosto w oczy, spojrzał na zegarek u ręki,- Osz. obiecałem Kajuszowi że porozmawiam z nim na temat, Cullenów.
- Cullenów? - zapytałam zdziwiona
- Tak, jak już wiesz on ich nienawidzi. Bella nadal jest człowiekiem, i do tego niedługo biorą ślub. - powiedział i dodał - musimy iść.
Skrzywiłam się, lecz już biegliśmy w stronę ogrodu. Nie był to zbyt długi bieg, gdy jesteś wampirem. Stanęliśmy przed wejściem do zamku. Aro pchnął je i weszliśmy do zamku, przed drzwiami do sali tronowej sprzedał mi delikatnego całusa i zniknął za drzwiami. Szłam powoli w stronę swojego pokoju. Właśnie byłam obok komnaty Demetriego, ktoś otworzył drzwi wysunął rękę i wciągnął do środka. To był Felix, w środku był jeszcze Demetrii, Alec, Afton, Heidi, Renata i Chelsea. Patrzyli na mnie z wielkimi uśmiechami.
- O co chodzi?- zapytałam ze znakiem zapytania na twarzy
- Jak myślisz.?- zapytała podekscytowana Chelsea, która siedziała na kolanach u Aftona
- Tak przy okazji jestem Alec, sory za Jane.- podszedł do mnie i pocałował w rękę.
- Miło cię poznać.- powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Ja Afton, sory że cię wsypałem z dym darem wtedy. Ale nie wiedziałem że nie chcesz tu być.- powiedział i pomachał ręką
- Miło mi, robiłeś co ci kazano.- zaśmiałam się i usiadłam na krzśle- Wiecie tak swoją drogą, dlaczego nie ma z wami Jane?- zapytałam
- Nikt jej nie lubi, uważa się za lepszą z powodu daru.- powiedziała Heidi
- Ale ty Alec, przecież to twoja siostra.- powiedziałam do chłopaka który właśnie siadał na biórku
- Lubię ją jak siostrę, ale też lubię przyjaciuł.- powiedział i posłał mi słodki uśmiech
Rozmawialiśmy tak o wszystkim, ok. godzinę. Okazało się że nie są tak sztywni, jak mówił mi Carlise. Ogólnie myślałam o Cullenach, tęskniłam za nimi. Myślałam że będzie gorzej, ale mając przy sobie tyle osób. Z minuty na minutę o nich zapominałam. Była już siódma, Afton i Chelsea poszli do siebie. Heidi wyszła się przebrać, ponieważ idzie niedługo po wycieczkę. Po 10 min. wyszłam i powiedziałam "do zobaczenia w sali".
Po wejściu do pokoju oczom nie wierzyłam.
To na dziś tyle Pozdrawiam.. :D