środa, 24 lipca 2013





Rozdział V

Volltera.

 Przez dłuższą chwilę miałam ręce na jego ranieniach i wpatrywałam się w jego szyję. Tak jego krew była taka kusząca nie mogłam oddalić się nawet o milimetr. Nagle poczułam silny ból w górnej części brzucha. To był Jasper ściskał mnie za niego abym odeszła. Przed oczami miałam omamy, czułam się jakby ktoś mnie naprawdę mocno walną w głowę. Momentami oczy mi się zamykały, brat puścił mój brzuch i pociągnął do tyłu. Wszystkie złudzenia minęły, czułam się na tyle silna że walnęłam w twarz Jaspera który trzymał mnie za ramiona. On się prawie przewrócił, ale zdążył w porę złapać równowagę. Zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem, a ja tylko wystawiłam do niego język.

- Co tu się u licha dzieje/?! czy wy jesteście wampirami?.-zapytał ze strachem w głosie Charlie
-Chodź przyjacielu, do naszego domu wszystko ci wyjaśnię.- powiedział  Carlise- ty Jasper pozwól Hanie ugasić pragnienie.

Jasper zrobił jak mu kazano, ruszył w stronę miasteczka. Gdy mijaliśmy ulicę przez którą jechałam z ojcem, przypomniałam sobie tamten dzień wtedy byłam taka szczęśliwa. A teraz wszystko jest do dupy, Jasper nawet na mnie nie patrzył. Czy może być gorzej??>! mijaliśmy piękne okolice, byłam pełna podziwu a jednocześnie strachu co do tego zdarzenia przed momętem Czy powiedzą mu prawdę??.  pytałam sama siebie w myślach nagle usłyszałam głos towarzysza.

-Widzisz ją?.- zapytał a ja przytaknęłam - ją możesz zabić.

Sekundę potem byłam już przy mojej ofierze, wbiłam kły i wypiłam z niej całą krew. Była pyszna, po wypiciu oblizałam usta i podeszłam do brata.

- Co? możemy wracać?.- zapytałam z nadzieją 
-Najpierw po sobie posprzątaj.- rozkazał, znów na mnie nie patrzył

Zmierzyłam go pytającym wzrokiem. On wskazał na blondynkę,
 leżała z rozłożonymi rękami a po jej szyi płynęły kropelki krwi. Już umarła.Była taka śliczna.Podeszłam do niej wzięłam ją na ręce i pobiegłam do pobliskiej rzeki. Wrzuciłam ją. Gdy się odwróciłam oczom nie wierzyłam stał przede mną Jasper i się patrzył na moje ręce po których ciekła krew. 

-Wytrzyj je żeby nikt tego nie zobaczył.- rozkazał i się odwrócił 

Oblizałam je i ruszyłam za nim. Boże co się z nimi dzieje jestem nowo narodzona , a oni maja jakieś wąty że się nie mogę opanować. Gdy byliśmy już przed domem stwierdziłam że nie mam ochoty na nich patrzeć. Więc postanowiłam pobyć trochę w samotności.

-Jasper ja pójdę na polanę, za godzinę wrócę - powiedziałam i już odchodziłam gdy on się o dziwo odezwał.
-Tylko uważaj na siebie.- wspomniał nie patrząc na mnie 

Szczerze byłam szczęśliwa móc cieszyć się chwilą samotności. Siedziałam właśnie na wielkim kamieniu przy strumyku, w mojej głowie roiło się od różnych myśli. Moją szczególną uwagę zwróciła sama w sobie polana, była taka magiczna i cudowna. Gdy nagle usłyszałam trzask za moimi plecami, odwróciłam się nerwowo, za moimi plecami ujrzałam Felixa. Właśnie zza jego pleców wyłaniał się Demetrii.


- Witam!.,  co was tu sprowadza?.- zapytałam ciekawa.
- Aro kazał nam po ciebie przyjść.- wyjaśnił szybko Demetrii
-Ale przecież Felix, mu powiedział jaka jestem kłamiąc.- szybko im powiedziałam 
- No ale na nie szczęście Felka, Aro sprawdził jego wspomnienia i cię zobaczył.- wyjaśnił Demetrii
- Chyba się w tobie zabujał.- wyjaśnił Felix
- Osz. ku... - nagle przerwał mi Demetrii
- Cśś, chodź lepiej, zapytamy o co mu chodzi. 
- Ale Cullenowie, co z nimi? - zapytałam ze strachem. 
- Dowiedzą się że cie tu nie ma i zaczną szukać wtedy na pewno już wrócisz do domu.
- Okej. - powiedziałam i ruszyłam za nimi.

Biegliśmy po wampirzemu do Volltery. Przez ten czas myślałam czy dobrze zrobiłam. 

-Słuchaj czy ty masz jakiś dar?- zapytał nagle w biegu Felix.
- Raczej nie ale.....nie wiem.- opowiedziałam
-Aro na pewno będzie kazał Aftonowi by to sprawdził, jeśli będziesz miała zgódź się na to by przystąpić do Volturi, inaczej Aro zrobi to siłą.

Gdy to powiedział przystanęłam na moment, nie wiedziałam co robić wrócić do domu czy iść w niepewności.? 

-Hano, jeśli nie pójdziesz  Aro i tak cię odnajdzie.- powiedział Felix
-Okej. obym nie miała daru.- odpowiedziałam i ruszyłam dalej.


PERSPEKTYWA CULLENÓW:

-Jasper minęło już 5 godzin a Hany nadal nie ma.-oznajmił mi Carlise
- Mówiła że za godzinę wróci.- odpowiedziałem
-Chodźmy poszukamy jej.! - krzyknął - Ty Edwardzie zostań z Bellą.

Wszyscy wyszli i skierowali się w stronę polany. Słońce już zachodziło, dzięki czemu nie musieliśmy zakładać nic na ręce. Gdy byliśmy na polanie zauważyłem pierścionek Hany, leżał on przy wielkim kamieniu. 

-Ej, zobaczcie- zawołałem wszystkich. - to jej pierścionek.
-Może ktoś ją porwał?.- zaproponowała Alice
- Volturi. - krzyknął Carlise

Zza drzew wyłoniła się : Jane, Alec, Heidi i jakiś inny wampir którego nie rozpoznałem.

- Hana jest w drodze do Volletry z Demetriim i Felixem.- oznajmiła nam Jane
- Co jej chcecie zrobić.?- zapytałem spokojnie
- Nic co by zagrażało jej życiu Jasperze.- odpowiedział tym razem Alec
-Ale dlaczego?. ją tam zabrali?- zapytał Emmet
- Aro chce ją poznać, jeśli będzie miała jakiś dar przejdzie do nas.- odpowiedziała spokojnie Jane
- Przecież tu była szczęśliwa.- oznajmił Carlise
- Właśnie mój drogi była... nie zdajecie sobie sprawy że jest nowo narodzona i ma trudności z opanowaniem?.a wy na nią nawet nie spojrzycie- przy ostatnim słowie spojrzała na mnie.
- Tak, to był nasz błąd.- oznajmiłem ze smutkiem 
- Chcemy tam do was iść przeprosić Hanę. - powiedział do nich Carlise
- Oczywiście, zapraszamy chodźcie teraz. - powiedziała Jane i ruszyła wszyscy poszli za nią.

Koniec perspektywy Jaspera.


Właśnie stanęliśmy przed siedzibą Volturi. Był to wielki zamek na wzgórzu, wyglądał ładnie zbudowany z kremowych kamieni. Miał dużo okien i balkonów na których znajdowały się stoły i krzesła. Kiedy już biegliśmy w wampirzym tępię  Demetrii krzykną:

-Rób co ci będzie kazał..!

Znaleźliśmy się pod dębowymi drzwiami, Felix je otworzył miałam ochotę  stamtąd uciec, ale Demetrii trzymał mnie za ramię. Na całym korytarzu znajdowały się obrazy, ściany były ponure i szare. Na każdej ścianie paliły się świeczki w starodawnych świecznikach. Gdy tylko stanęliśmy pod czarnymi ogromnymi i zdobionymi drzwiami sumienie kazało mi uciekać. Nie mogłam tego zrobić bo poczułam jeszcze mocniejsze ściśnięcie reki Demetriego. Drzwi się otworzyły a nogi się pode mną ugięły. Ujrzałam w całej swej okazałości Ara który właśnie wstawał ze swego tronu. Felix stanął po mojej lewej stronie, a Demetrii po przeciwnej. W niejakiej sali tronowej była cała straż.

-Jak miło cię zobaczyć droga Hanno - zabrzmiał nawet przyjemny głos Ara. 
-A więc po co kazałeś mi tu przyjść.?- zapytałam w leciutkim stresie
- Hmm. no widzisz jesteś nowo narodzonym wampirem, a do tego postanowiłem darować ci życie gdy byłaś jeszcze dzieckiem.- powiedział patrząc mi w oczy 

Nagle zapadła chwila milczenia. Aro znów zaczął.

- Czy masz może jakiś dar.?
-Nie wiem.- odpowiedziałam patrząc na Felixa
-Afton, czyń swoją powinność.- rozkazał Aro i popatrzył na mnie

Niejaki wymieniony wyżej, stał już na przeciwko mnie i wpatrywał się w moją twarz. Po kilku sekundach odskoczył kilkadziesiąt centymetrów do tyłu. 

-Łoo - powiedział nagle.
- I jaki mój drogi??- spytał z ciekawością Aro
- Dzięki niemu może być najsilniejszym wampirem. - odpowiedział ze zdziwieniem 
- Możesz go opisać?!.- krzyknął Kajusz, wstał ze swego tronu i podszedł do Ara mierząc mnie wzrokiem. 
- Tak więc z jej oczu mogą wylatywać igiełki na długość ok 5 cm. Gdy tylko się wbiją we wroga one go paraliżują, ale jeśli się je wyjmie paraliż ustaje.- powiedział 

Spojrzałam na Ara ze strachem, już wiedziałam że nie odpuści i będę  w Volturich.

-No i co ja teraz z tobą zrobię?.- zapytał Aro z udawanym zmartwieniem- czy chciała byś przejść do nas?.

I stało się najgorsze. Nie wiedziałam co powiedzieć, w mojej głowie miałam 1000 myśli na sekundę. Gdy nagle do sali weszli Cullenowie z Alecem, Jane, Heidi i jakimś innym wampirem. Patrzyłam na Carlise'a ze strachem a jednocześnie przepraszającym spojrzeniem. Poczułam na swym ramieniu czyjąś rękę. Zaraz Zaraz, Demetri stoi przede mną więc kto to??.! Gdy tylko odwróciłam ujrzałam przepiękne oczy samego władcy. Oj tak jego rysy twarzy były naprawdę pociągające. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, lecz on zapytał:

-To jak moja droga?. Przystąpisz do nas.?- zapytał z nadzieją Aro

Popatrzyłam zdenerwowana na Felixa kiwał do mnie głową abym się zgodziła. Potem mój wzrok zatrzymał się na ojcu, jego wyraz twarzy był nie do opisania. Za uwarzyłam w jego oczach, strach, ciekawość, wściekłość i na dodatek ból. Znów popatrzyłam na Ara przybrał wielki uśmiech na twarz. Myślałam że zaraz ucieknę, i się zabiję ale jak?.

- Już wiesz ?.- zapytał wkurzony Kajusz
- Tak.- odpowiedziałam patrząc na niego 
- Więc?.- zniecierpliwił się Aro
- Zostaję.

Nagle twarz Aro pojaśniała, klasnął w ręce i powiedział do Jane.

-Ty moja droga zaprowadź Hanę do komnaty obok ciebie, a ty Felixie pojedziesz po jej rzeczy z Cullenami.

Gdy tylko Jane złapała mnie za rękę, zaczęła mnie prowadzić w stronę drzwi. Przystanęłam przed Carlise'em, patrzył na mnie z żalem. Przytuliłam go i wyszeptałam do ucha "przepraszam". Odeszłam. Byłam już za drzwiami i Jane zaczęła rozmowę.

- Jejku jak się cieszę że do nas doszłaś, mam nadzieję że mnie polubisz. Szczerze nie jest tu tak jak Cullenowie mówią.
- Hmm. już cie lubię. - powiedziałam z uśmiechem- Tylko co ja zrobiłam. - od razu posmutniałam
- Oj nie martw się to był naprawdę dobry wybór, a tak wogólę Aro ma na ciebie oko więc wiesz.- powiedziała uradowana i puściła do mnie oczko
- Jane czy ja mogę na ciebie zawszę liczyć?.- zapytałam z nadzieją
- Oczywiście, zawsze wszędzie i o każdej porze.- powiedziała i przytuliła mnie
- Dziękuję.

Właśnie weszłyśmy do mojego nowego pokoju. Był koloru kremowego. Miał wielkie łoże z baldachimem na którym była czerwona pościel ze złotymi zdobieniami. Wszystkie meble były w ciemnym odcieniu mahoniu miał w sobie 2 pary drzwi. Jedne prowadziły do wielkiej wspaniałej łazienki, a drugie do ogromnej garderoby. Zauważyłam też wielki balkon na którym były czarne leżaki i taki sam kolor stoliku. 

- Oto twój nowy pokój, mam nadzieję że ci się podoba. Mój jest po prawej stronie, a po lewej jest Demetriego. - oznajmiła mi 
-Okej. dziękuję.- powiedziałam 

Nagle do mojego pokoju wszedł Aro.

ciąg dalszy nastąpi jutro :)  Pozdrawiam.! 


5 komentarzy:

  1. No to tak... Po pierwsze, rozdział ciekawy. Chyba będą mieli problem z Charliem, a przynajmniej tak sądzę. Po drugie, akcja strasznie prze do przodu, chociaż cieszę się, że Hana jest już w Volterze. Po trzecie, dar Hany jest dziwny - jakoś sobie nie wyobrażam, że te igiełki wychodzą z oczu - ale mimo wszystko wydaje się bardzo oryginalny, a to mi w zupełności wystarczy. Po czwarte, przyjazna Jane sprawia, że mam ochotę uciekać, ale może jakoś to ścierpię... Poza tym kto wie, może to być dla Hany całkiem przydatne. Jane niby też ma uczucia.
    Zauważyłam kilka błędów, chociaż przede wszystkim wrzucają się w oczy te interpunkcyjne. Brak przecinków jest momentami męczący, więc zwróć na to uwagę ;) Podobnie kropki i czasami nie rozumiem, dlaczego znak zapytania pojawia się w środku zdania. Chociażby tutaj: "-Ale dlaczego?. ją tam zabrali?- zapytał Emmet". I tak dziwna polityka pytajnika i kropki... Jedno drugie wyklucza. Kilka wykrzykników albo pytajników też nie jest aż tak bardzo niezbędnych, ale to tylko moja uwaga ^^
    Ach, Volterra - to się pisze tak, przez dwa "r", a nie "l". Poza tym tutaj: "zdarzenia przed momętem" - powinno być "moment". No i "tępo" to można się w kogoś wpatrywać, ale jeśli chodzi o prędkość, to raczej chodziło o "tempo".
    To tyle z tego, co zauważyłam, ale i tak mi się podoba, dlatego niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Fakt, że pojawi się Aro - ich pierwsze spotkanie sam na sam - zapowiada się obiecująco.
    Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tych uwag =)

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehhe, przyjazna Jane to się jeszcze okaże :) ale poza tym uwagi dla mnie zrobiły na dobrze więc Dzięki będę na to patrzeć.

    Pozdrawiam.. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka ciekawa, nie mam co do tego wątpliwości :D
    Choć miła Jane jakoś średnio mi pasuje, to jednak wytrzymam bo według mnie warto.
    No to tylko pozostaje czekać na nn ;D
    Pozdro i weny
    POISON
    p.s serdecznie zapraszam na :
    http://porcelana-bellaro.blogspot.com
    nowa notka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nom co do Jane to..... się okaże. :D

      Pozdrawiam.

      ps. teraz wena mi się naprawdę przyda.

      Usuń
  4. Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D Nie trzymaj mnie w niepewności :) :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń