czwartek, 2 stycznia 2014

Dwadzieścia osiem.

Wyszłyśmy z auta.
Słońce schowało się za wysoki budynek, więc bez problemu mogłyśmy przejść do sklepu.
Było ich tu naprawdę dużo.
Zamknęłam z sobą drzwiczki i nacisnęłam guziczek na pilocie przy kluczykach.
Podniosłam wzroki i zobaczyłam Dana Malette. Czarne dredy i poprzecierane, skórzane ubrania pasowaly do niego. Chodziłam z nim do jednej klasy w liceum, uważałam go za przyjaciela. Często razem chodziliśmy, nawet byliśmy razem na trzydniowym wyjeździe do Paryża. Ale nigdy, między nami nic się nie wydarzyło. Tylko przyjaźń. Z czasem zmienił się nie do poznania, wpadł w złe towarzystwo i w nałóg. Handlował narkotykami i okradał własnych rodziców. Wiedziałam że prędzej czy później się wszyscy dowiedzą. Ale raz prosił mnie żeby przechowała mu dragi, ponieważ jego rodzice zaczęli coś podejrzewać. Jedna dziewczyna z którą konkurowałam powiedziała policji że mam z tym dużo wspólnego, po tym przeszukali mój pokój. Kate i Irina były w szoku kiedy policja pokazała im nakaz przeszukania domu. Ja podczas tego siedziałam i nic nie mówiłam, schowałam to na dno szkatułki z biżuterią. Kiedy powiedzieli że mnie zabierają na komisariat i pokazali dziewczyną dowód, myślałam że serce mi wyskoczy. Przesłuchiwali mnie pół godziny, oczywiście kłamałam. Twierdziłam że nie wiem skąd to się stało. Dan zeznał że to jego, a u mnie się znalazło ponieważ, mu to przechowałam. Oczywiście zostałam wywalona ze szkoły a Malette został skazany na trzy lata pozbawienia wolności.
A teraz szedł w moim kierunku i do mnie machał.
Pierwszą moja myślą było to co on tu robi.
Zauważyłam jak Alice wchodzi do sklepu.
- Cześć.- uśmiechnął się
- Hej, to znaczy co ty tu robisz?- zapytałam
- Oj bardzo fajne powitanie wiesz? Po tylu miesiącach. - zakpił
- Dan miałeś być w więzieniu, co ty tu robisz? Przepraszam ale...
- Nawiałem, poszukują mnie listem gończym. - zaśmiał się
- Co?!- krzyknęłam - Uciekłeś?
- Wiesz przecież że nie wytrzymałbym trzech lat w pudle. Już jakiś miesiąc jestem wolny. - uśmiechnął się i oparł się o mój samochód - Fajna bryka, mogę wypróbować.
- Ty głupi jesteś? - ten wziął delikatnie z mojej dłoni kluczyki
Spojrzałam na niego i natychmiast zareagowałam. Złapałam go za przedramię i ścisnęłam, chyba trochę za mocno.
Ten natychmiast zaczął wyrywać rękę z mojej dłoni, puściłam go i zgiął się wpół. Złapałam go a ramię (delikatnie) i kucnęłam przy nim.
- Dan nic ci nie jest?- zapytałam
- Co ty.... zrobiłaś?- zapytała podnosząc głowę - Jak ty....
- To chyba z nerwów, nie spodziewałam się ciebie.- wytłumaczyłam szybko
- Ale ludzie tak nie potrafią, a zwłaszcza dziewczyny.- oglądał swoją rękę
- Ale ja nie chciałam.- wytłumaczyłam się - Przepraszam, nic ci nie jest?
- Chyba nic ale strasznie boli, to ja cię przepraszam,- wrzucił mi kluczyki do torebki- chyba już pójdę.
- Dan, ale na pewno?- zapytałam
- Tak jasne. - wstał i się uśmiechnął
Wyjął z kieszeni telefon i podał mi go.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Byliśmy przyjaciółmi, ale mam nadzieję że nadal będziemy.- powiedział i wetknął mi do ręki telefon
- To nie realne.- stwierdziłam i mu go oddałam
- Ale co ci to szkodzi?- to tylko dziewięć cyferek
- No dobra.- wpisałam mu mój dziewięcio cyfrowy i oddałam jego własność - Ja już muszę iść, pa.
- Pa.- uśmiechnął się a ja podeszłam do drzwi i załapałam z klamkę
- Ej!- krzyknął jeszcze
- Co?- zapytałam
- Czy ty.....
- Tak.- przerwałam mu i weszłam do środka
Tam Alice siedziała na krześle i przeglądała jakieś czasopismo.
- Jestem.- powiedziałam
- Nareszcie, zobacz jakie fajne spodnie. - pokazała mi zdjęcie znanej dziewczyny
- Świetne. - stwierdziłam
Siadłam na krześle. Wodziłam wzrokiem od kilimu z dziewicą i rycerzem na białym koniu, aż do zdjęć rożnych par młodych. Choć próbowała nie myśleć o przed chwilowej rozmowie, niestety miała świadomość że już nigdy go nie spotkam.
Podeszła do nas młoda kobieta z miarą krawiecką w ręce.
- Dzień dobry.- powiedziała pogodnie
- Dzień dobry.- od powiedziałam
- Zapraszam na podest, potrzebuję pani wymiarów. - zrobiłam tak jak mówiła, po pięciu minutach skończyła
- Dobrze, chce pani przymierzyć suknię o podobnych wymiarach?- zapytała uprzejmie poprawiając okulary
- Nie dziękuję, kiedy będzie gotowa?- zapytałam
- Za jakiś tydzień. - stwierdziła po chwili namysłu
- Dobrze, dziękuję do widzenia. - pożegnałam ją i wyszłam razem z Alice
Jeszcze poszłyśmy do kwiaciarni zamówić wybrany bukiet.
Kiedy już wszystko "ogarnęłyśmy" poszłyśmy do samochodu. Tym razem Alice prowadziła.
Ledwo wsiadłam a Alice już zaczęła prowadzić wywiad.
- Dobra teraz powiedz mi kim on był?- powiedziała odpalając moje cudeńko
- Przyjaciel.- przy tym słowie coś mnie zabolało, Alice to zauważyła
- Hana, jesteśmy przyjaciółkami powiedz szczegóły.- poprosiła
Wytłumaczyłam jej wszystko zanim dojechałyśmy do Volterry.
- Masz zamiar odbierać?- zapytała skręcając
- Nie wiem. - stwierdziłam i wyjęłam telefon z torebki
- Mogłaś mu zapisać inny numer.- stwierdziła
- Jestem mądra po fakcie. - zaśmiałam się
- Powiesz Arowi?- zapytała
- Tak.- szepnęłam
Chwilę potem byłyśmy już na miejscu.
Jakiś czas potem wspinając się po schodach prowadzących do wielkiej sali, wciąż nie wiedziałam czy powinnam utrzymać kontakt z Danem. Przecież on uciekł z więzienia, jest poszukiwany listem gończym.
Nie oddychałam i nie czułam żadnego wampira.
Szłam zagubiona wśród swojego zmartwienia, gdy nagle ktoś zacisnął dłoń na moim ramieniu. Pociągnęłam powietrze nosem i poczułam znajomy zapach Ara. Stanęłam i się odwróciłam, stał stopień niżej.
Uśmiechnął się.
- Czemu jesteś taka zmartwiona?- zapytał przyciągając mnie do siebie i całując
- Zdaje ci się.- skłamałam
- Hana.- powiedział
- No dobra.- mruknęłam i ruszyłam w stronę naszej komnaty, czułam że Aro idzie za mną
Położyłam się na łóżku a Aro siadł na krześle. Patrzyłam w sufit.
Powiedziałam mu wszystko. Ale kiedy byłam przy momencie jak go złapałam za przedramię mój telefon zaczął wibrować.
Odebrałam telefon i usłyszałam Dana.
- To ja Dan, słuchaj znaleźli mnie mówią o tym w telewizji włącz szybko! - krzyknął i się rozłączył
Słyszałam że był zszokowany. Aro włączył telewizor i usłyszałam zdanie reporterki.
- " Dan Malette został znaleziony, widziano go dziś z pewną dziewczyną. Policja otoczyła hotel w którym się znajduje. W Rzymie jest nasz reporter. Michaelu."
- " Dobry wieczór, właśnie widzimy hotel w którym jest Malette. Świadkowie twierdzą że dziewczyna z którą go widziano to niejaka Hana Cullen, to ta która przechowywała mu narkotyki."
Teraz pokazali zdjęcie które ktoś zrobił, kiedy Dan dawał mi telefon. Było trochę rozmazane więc nie widać było co on mi podawał, ale ja dobrze pamiętałam.
-" Dan M. prawdo podobnie przekazywał jej towar. Dalsze działania pokazane będą jutro. Mówił Michael Brown."
Mój telefon za wibrował i odczytałam kolejnego sms'a od Dana.
TREŚĆ : Przepraszam.
Byłam w szoku, czyli znowu go zamkną.

*************************
HEJ, jest nowy rozdział. Mam nadzieję że się podoba. :D
TAKI TAM NOWY BOHATER ALE MYŚLĘ ŻE W NASTĘPNYM ROZDZIALE ZNIKNIE :)
To tak:

1, Dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Dużo was przybyło z czego strasznie się cieszę. :)
2. Proszę o komentarze.

POZDRAWIAM. :* Kocham Was. :)  / Martyna

piątek, 27 grudnia 2013

Dwadzieścia siedem.

Hej ludziki, w poprzednim rozdziale napisałam że "czekała na nich zła wiadomość".  COFAM TO xD>!!!!!
Będzie dobrze.!  ♥♥♥
**********************************

Jeszcze w ogrodzie natknęliśmy się na Cullenów i Irinę, Tayne oraz Kate. Nie obyło się bez gratulacji i pisku Alice. Ona pierwsza się na nas rzuciła i błagała o pozwolenie na organizację ślubu, Aro zgodził się a ta go uściskała. To wyglądało dziwnie, wyobraźcie sobie Alice i Ara razem przytulających się.
Ja nie byłam w stanie mówić, myślałam że ze szczęścia zacznę piszczeć. Kiedy wszyscy przestali nas obściskiwać i przestali gratulować, zauważyłam że Alice ma nieobecny wzrok. Po paru sekundach rozpromieniała i pisnęła, bardziej ze szczęścia.
- Alice?- zapytał Jasper który stał obok niej
- Vladimir i Stefan nie żyją, nowo narodzeni się pozabijali ale paru pozostało. Zwracają na siebie dużą uwagę, mieszkańców Polski. - powiedziała Alice z uśmiechem
- Czyli....- zaczęłam
- Problem z głowy.- powiedział Edward
Od razu się uśmiechnęłam.
Powędrowałam z Aro do zamku.
Tam też natknęliśmy się, na straż, Kajusza i Markusa z żonami. Tu też nie obyło się bez gratulacji i uścisków.
Potem razem z Arem poszłam do naszej komnaty.
(Ciągu dalszego nie będę pisać, ale wy już wiecie...)


*** dwa miesiące później***
Byłam z Renatą, Alice, Sulpicią i Atheną w tak nazwaną przez żonę Kajusza "komnatą wolną od płci przeciwnej". Pasowała do niej taka nazwa ponieważ była na najwyższej wierzy Volterry, a tutaj nie był żaden mężczyzna oprócz trójcy.
Wybierałyśmy suknię ślubną dla mnie i inne.
Alice przywiozła ze sobą katalogi znanych i dobrych marek.
- Zobacz ta też jest ładna.- wskazała Sulpicia na kremową suknię w stylu "księżniczki"
- Jakoś specjalnie do mnie nie przemawia.- mruknęłam
- A ta?- zapytała Alice gdy przewróciła stronę
- Nie.- powiedziałam i przerzuciłam stronę
Do końca tego katalogu nie było nic co przypadło mi do gustu. Kiedy wzięłam następny który był największy i był z marki najdroższej, otworzyłam go losowo i zobaczyłam naprawdę śliczną suknię. Właśnie takiej szukałam. Wyglądała tak:
-Dziewczyny!- zawołałam je
- Śliczna!- zapiszczała Alice
- Ta jest super.- powiedziała Sulpicia
- Tak bierz tą.- powiedziała Renata
- Mhymm.- zamruczała Athena
- Dobra niunie, teraz buty.- Alice zaczęła szperać w odpowiednim katalogu.
Po jakimś czasie wybrałam:

i bukiet :

Kiedy już wszystko było ustalone, pojechałam z Alice do do jednego ze sklepów tej marki. Idąc przez korytarz natknęłam się na Ara.
- Myślałem że z tamtąd nigdy nie wyjdziecie.- powiedział dając mi buziaka i łapiąc w pasie
Mina przechodzącej Jane była bezcenna.
- Jeden dzień to nic takiego.- zaśmiałam się
- Dla ciebie.- zamruczał i jeszcze raz mnie pocałował ale bardziej namiętnie
- Ej no.- powiedziała Alice
Oderwałam się od Ara i mu pomachałam.
- A wy dokąd?- zapytał
- Zaraz wrócimy. - powiedziałam i się zaśmiałam
"Zaraz" tsa.
- Alice, jedziemy moim.- powiedziałam gdy wychodziłyśmy
- Okej.- powiedziała
Poszłyśmy do garażu który był odłączony od Volterry. Były tam samochody wszystkich mieszkających w zamku, ale Aro miał trzy a Kajusz dwa.
Zapomniałabym, Aro kupił mi nowy samochód ponieważ mojego kochanego rozwalił Felix. Sama dokładnie jeszcze nie wiem jak to się stało, prawdo podobnie leży na dnie oceanu.
Mój nowy samochód wygląda tak :



Po godzinie byłyśmy na miejscu w Rzymie.
Wyszłam z samochodu i zobaczyłam kogoś, kto kiedyś był mi bliski.





****** OMG, na razie to tyle. Wiem że krótko, ale kto wie może dodam następny w niedzielę.!!!! ☻♥
A więc tak: mam nadzieję że się spodoba (miałam nie dodawać zdjęć ale tak jakoś... XD ja leń), kolejny będzie może w niedzielę.
POZDRAWIAM WAS I ŻYCZĘ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!!!!♥♥♥♥

Ps. jeśli znacie jakieś fajne blogi z Aro, dawajcie linki w komie. :D KOCHAM WAS> ♥

Przepraszam za błędy ale pisałam go w nocy. :)




niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział XXVI

Na początek chciałam bardzo podziękować Justynie Nowak, za to że pomogła mi i dzięki niej dostałam nagłego ataku weny. xD  DZIĘKUJĘ BARDZO ŚLICZNA ♥
******************

Słońce prawie zachodziło za horyzont. Szum wodospadu, ćwierkanie ptaków tu było tak pięknie. Aro był dziś strasznie tajemniczy, ale to dodawało mu uroku. Topiłam się w jego spojrzeniu.
Przyprowadził mnie w to wspaniałe miejsce w pobliży wodospadu, o którym istnieniu nie miałam pojęcia. Rozciągała się tu równo skoszona trawa, jedna ścieżka ze żwirku prowadziła do białej altanki porośniętej białymi różami. W niej właśnie byliśmy. Rzeka dawała temu miejscu uroku.
Opierałam się ręką o dolną ściankę, Aro lekko dotknął mojej ręki.
- Wiesz jak bardzo cię kocham?- bardziej stwierdził niż zapytał
Przytaknęłam lekko głową nie wiedząc czego się po nim spodziewać. Spojrzałam na niego pytająco.
- I że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. - powiedział to patrząc mi w oczy
Miałam tysiące myśli na raz, nie miałam pojęcia do czego dąży. Patrzyłam się tak na niego przez parę sekund, miałam wrażenie że moje niebijące serce się poruszyło.
Kiedy klękną przede mną, wyją z kieszeni marynarki granatowe małe pudełeczko i je otworzył. Zobaczyłam prześliczny pierścionek:

- Czy ty Hano Cullen zechcesz za mnie wyjść i zostać królową Volterry aż na wieki?
Zatkało mnie z wrażenia. Wzięłam spory chust powietrza, przy czym cicho powiedziałam.
- Tak.
Mimowolnie się uśmiechnęłam ze szczęści moje oczy zrobiły się suche. Aro szybko wstał i włożył mi go na palec.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Jest śliczny.- wyszeptałam
Aro podniósł do góry mój podbródek i spojrzał mi w oczy.
- Kocham cię, nawet nie wiesz jak bardzo. - po tym obdarował mnie mocnym namiętnym pocałunkiem
- Ja ciebie też.- wymamrotałam gdy skończył
Miał taki uśmiech który strasznie kochałam. Przytulił mnie.
- Zapewne umierają z ciekawości.- wymamrotał mi do ucha w jego głosie było słychać przyjemną chrypkę
- To wszyscy wiedzą?- zapytałam oskarżycielskim tonem i oderwałam się od niego
- Jasne że tak - powiedział- chcesz już iść?
- To miejsce, o nim jeszcze nie wiedziałam.- objęłam wzrokiem okolicę
- Szczerze, zaplanowałem to sobie. Romantyczny to moje trzecie imię.- powiedział ze śmiechem
- To jakie jest drugie?- zapytałam
- W tym drugim jest dużo określeń.- stwierdził i się uśmiechnął
- Skromny to ty jesteś bardzo. - powiedziałam niby obrażona
Zaśmiał się i ruszyliśmy w stronę Volterry.
Nie poruszaliśmy się zbyt szybko jak na wampiry, ale o wiele szybciej niż biegnący bardzo szybko człowiek.
Kiedy znaleźliśmy się na miejscu czekała na nas zła wiadomość.
***************
Jest kolejny rozdzialik. Wiem że krótki i możecie czuć niedosyt ale napisałam go w dwie godziny. Poprostu musiałam go dziś już wstawić.   POZDRAWIAM. KOCHAM WAS SKARBY.  ♥

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział XXV

- Tak, ale skoro jakiś czas temu oni byli w Kanadzie to po co mieliby jechać do Chin?- zapytał Carlisle
- Zapewne chcą namieszać, kiedy już nie będziemy pewni zaatakują. - od powiedział Aro
Byłam taka "zmęczona" żeby ogólnie myśleć. Ci Rumuni to jakaś kompletna pomyłka. Od jakiegoś czasu zmieniają położenie, co widziane jest w wizjach Alice.
Było widać że ona też ma już tego dosyć, ale oczywiście nie..
Od jakiegoś czasu nie robimy nic tylko chodzimy na polowania i szukamy wampirów gotowych stanąć do walki. Muszę przyznać że mamy już sporą grupkę, ok 30 wampirów plus straż.
Aro nie spuszczał ze mnie wzroku, spojrzałam na niego z uśmiechem. Oczywiście podarował mi swój piękny uśmiech od którego jestem uzależniona. Patrząc się na niego zapomniałam o bożym świecie co spowodowało nagły atak śmiechu u Emmeta.
Jak on mnie denerwuje. pomyślałam i wstałam z krzesła
Oczywiście byliśmy w sali tronowej, gdzie przy masywnym stole pełnym książek siedzieliśmy. Emmet, Demetri, Felix i Rosalie chodzili ze mną na polowania. Oczywiście wolałabym chodzić w mniejszej grupie ale Aro traktował mnie jak dziecko.
Aha zapomniałabym po tym jak obejrzałam z Alckiem "Romeo i Julia" zaczął za mną łazić i proponować kolejne filmy.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi, na szczęście Aro nie wypytywał mnie gdzie idę. To dziwne. Katem oka zobaczyłam jak Edward coś mu mówi, no tak. Jak mogło być inaczej teraz zrobi sobie z Edwarda służącego. A on tak strasznie kochał Bellę.
Co do Belli. Jest śliczna, po przemianie jest bardziej pewna siebie i jakby to powiedzieć, wydoroślała. Często zabiera głos i za przyjaźniłam się z nią, Aro bardzo popiera to głównie z jednej strony. Bella jest tarczą, może przekładać ją na innych, dzięki temu każdy przy niej jest bezpieczny. Ja lubię ją od samego początku, nie interesuje mnie to jaki ma dar.
Myśląc nawet nie zauważyłam że jestem już obok komnaty Ara. No tak teraz "mieszkam" u Ara.
Weszłam do środka i usiadłam przy biurku, położyłam głowę na blacie. Patrzyłam jeszcze na bransoletkę całą z diamentów, którą dostałam od Ara.
On jest taki cudny.
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w dźwięki.
Słyszałam ptaki, ludzi rozmawiających na ulicach Volterry, dzieci śmiejące się. Rozpraszała mnie rozmowa na korytarzu, sama nie wiem kogo ale ci osobniki się zbliżali. Zaczęłam wystukiwać rytm mojej ulubionej piosenki "As long as you love me", dzięki niej mogłam się wyluzować. Do pokoju wszedł Aro, nie otworzyłam oczu ani się nie ruszyłam. Nadal stukałam do rytmu. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
- Co z tobą?- zapytał przejętym głosem
Otworzyłam oczy i popatrzyłam na zachodzące słońce.
Wyprostowałam się na krześle i spojrzałam na Ara.
Poruszyłam ramionami, nie miałam pojęci co powiedzieć.
Przyłożył sobie moją rękę do policzka i przykucną przy krześle.
- Nie martw się.- wyszeptał słodko
Poczułam jak chce mi się płakać, oczy zrobiły mi się suche.
Aro od razu mnie przytulił, wtuliłam się w niego a on podniósł mi głowę za pod brudek i patrzył mi w oczy.
Zaczął lekko muskać moje usta. Kidy przerodziło się to w namiętny pocałunek, zaczął pchać mnie do ściany poczułam jego ręce na moich biodrach. Świdrował nimi w górę moich pleców i powoli rozsunął mi sukienkę. Pchnęłam nas na łóżko, po czym cieszyliśmy się wspólną chwilą.

***
HEJ KOCHANE.
CHCIAŁAM NA POCZĄTEK STRASZNIE WAS PRZEPROSIĆ ŻE TAK DAWNO NIC NIE DODAŁAM I ZA TO ŻE TEN ROZDZIAŁ JEST TAK PRZERAŻAJĄCO KRÓTKI. POPRZEDNI KTÓRY JUŻ MIAŁAM MUSIAŁAM USUNĄĆ PONIEWAŻ SĄDZĘ ŻE BYŁ GŁUPI. ♥♥♥
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM OBIECUJĘ ŻE SIĘ POPRAWIĘ
KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ ŻE CZEKAŁYŚCIE.

POZDRAWIAM> :*




czwartek, 24 października 2013

UWAGA..

HEj kochanee.
Wiem że Was niepokoję lub coś takiego, bo długo nie dodałam rozdziału.
PRZEPRASZAM,
Ale zrobiłam sobie taka przerwę od pisania.
Pwód?
Więc tak : myślę że nie wiecie ale ja nie jestem do końca Polką. To dlatego że mój tata jest anglikiem a mama polką :D  Przeprowadziłam się na pół roku  do Angli (gdzie dzień w dzień mówiłam po angielsku)  a teraz znów jestem w Polsce. Trudno jest mi się znów przyzwyczaić i muszę znów zasuwać dzień i noc po Polsku żeby nie mieć problemów z wymową. Już zauważyłam moje braki więc.....
Dobra kończąc ten temat..
Do tego doszedł nam w szkole Włoski, nie mam pojęcia czy "ogarnę" czwarty język ;/
Więc tak, zmieniłam przez to wszystko szkołę nowi znajomy. Kłopoty.
Ale tak : Nowy rozdział będzie na początku listopada ( 3-5). :)  TEN ROZDZIAŁ BĘDZIE DŁUUUUGIIIIIII. :D

PRZEPRASZAM ZA MOJĄ NIE OBECNOŚĆ,  MAM NADZIEJĘ ŻE MNIE NIE OPUŚCICIE I ZBIJECIE. :D  \

poczekajcie jeszcze tydzień lub dwa, PROSZĘĘ....

niedziela, 6 października 2013

Rozdział XXIV

Szliśmy ewidentnie do jego komnaty, nic nie stawało mu na drodze. Z całą pewnością nic nie zmieniło się w jego charakterze. Był uśmiechnięty i pewny siebie, takiego go kochałam. Już miał łapać za klamkę, gdy stanęliśmy jak wmurowani.
- AAAAAAA pomóżcie zabiłem ją! Pomocy!- ktoś krzyczał
Popatrzyłam na Ara z wytrzeszczonymi oczami, nie mogłam się ruszyć.
- Edward.- powiedział i pociągnął mnie w stronę pokoi.
W wampirzym tempie znaleźliśmy się przed Edwardem.
Miał suche i wystraszone oczy, trząsł się jak galareta.
Aro złapał go za ramiona, mówił bardzo wolno.
- Edward uspokój się, nie panikuj..- spojrzał na mnie i dał mi znak abym weszła do pokoju.- Będzie dobrze.
Opanowując się weszłam do pokoju, pierwsze co zauważyłam, Bella leżąca bezwładnie na łóżku. Ucieszyłam się gdy usłyszałam jej bicie serca, jednak woń krwi. Opadłam na futrynę, jedyne co chciałam teraz zrobić to skosztować chociaż kropelkę krwi.
Aby jakoś sobie z tym poradzić, pomyślałam o Edwardzie, Charlie'u. Wciąż nie odstępowała chęć zapolowania. Odruchowo spojrzałam na korytarz, było tam bardzo dużo wampirów Alice wparowała do pokoju. Złapała mnie za rękę, i zaczęła mówić.
- Nikt nie ma tak silnej reputacji, tylko ty możesz ją zmienić, za dużo zapachu krwi. Wierzę że ci się uda, nawet Carlisle tego nie wytrzymuje. Uwierz w siebie.- szepnęła ostatnie zdanie
Podeszłam niepewnie do Belli, wystraszyło mnie jej nagłe zwolnienie serca. Nachyliłam się nad jej szyją.
Zatopiłam kły, poczułam ten niewiarygodny smak. Parę kropel wleciało mi do ust, ktoś złapał mnie za ramię. Do moich ust wciąż wpadały kropelki krwi, oderwałam się na moment od szyi Belli. Jej oczy się powoli zamykały, moje usta napełniły się jadem. Szybko zatopiłam kły w Belli.
Nie wiem jakim cudem, wpuszczałam jad do jej szyi. Cieszyłam się że krew nie dotykała moich ust.
Koniec.
Oderwałam się od niej, zwijała się z bólu.
Edward podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Wiedziałam co czuł, odwzajemniłam uścisk.
- Edward.- powiedziałam odrywając się od niego
- Dziękuje.- powiedział patrząc mi w oczy
- Musimy zadzwonić do Charlie'ego.- powiedziałam lecz szybko tego pożałowałam
Aro stanął obok nas i zapytał. \
- Jaki Charlie?
- Tata Belli.- powiedział Edward
- Ale nie mówicie że on wie?- zapytał patrząc na zmianę, to na mnie to na brata
- Wie.- powiedział Edward
- Wie przeze mnie.- wytłumaczyłam
- Dobra, jak to się stało?- zapytał opanowanym tonem
- Od razu po mojej przemianie..- wskazałam sama na siebie- Poszliśmy na polowanie, no i rzuciłam się na tatę Belli, nie wiedząc że to on. Więc musieliśmy to wszystko powiedzieć. - poruszyłam ramionami
- To zmienia postać rzeczy. - mruknął i wyszedł
- Hana..- odezwał się od razu Edward- Zadzwonisz do Charlie'ego?
- Jasne, a co mam powiedzieć?- zapytałam
- Powiedz że miała mały wypadek i jest wampirem.- powiedział głaskając ją po policzku
- Okej.- powiedziałam
Siadłam na biurko i sięgnęłam po telefon Edwarda.
Znalazłam numer do Blacków.
Po pierwszym sygnale ktoś odebrał.
- Dzień dobry tutaj Hana Cullen, czy mogę rozmawiać z Charlie'em?- zapytałam
- Po co dzwonisz?- zapytał Jacob
- Chcę rozmawiać z tatą Belli.- powiedziałam
- Zaraz.- powiedział znudzony
Poczekałam jakąś minutę.
- Halo?- zapytał Charlie
- Dzień dobry, tutaj Hana Cullen chciałam powiedzieć że Bella.... jest wampirem.- powiedziałam
Usłyszałam krzyk Jacoba.
- Mówiłem żeby jej tam nie zabierali!  Zabiję ich.- krzyczał jak opętany
- Wiedziałem że kiedyś to nastąpi, ale nie sądziłem że tak szybko. Ale powiedz czy teraz na pewno będzie bezpieczna?- zapytał
- Jak najbardziej, przechodzi przemianę obiecuję że każe jej zadzwonić po. - powiedziałam
- Dziękuję za informację.- powiedział
- Do widzenia.
- Do widzenia. - od powiedział i się rozłączył
- Dziękuję.- powiedział Edward, trzymając rękę Belli
Posłałam mu wielki uśmiech po czym, zeskoczyłam z biurka.
Wyszłam na korytarz, kierowałam się w stronę swojej komnaty. Otworzyłam drzwi, krzyknęłam jakbym zobaczyła ducha.
Aro leżał sobie na łóżku czytając jakąś książkę, spojrzał na mnie obojętnie.
- O jesteś.- mruknął patrząc w książkę -
- Tak.- jęknęłam
Siadłam na dużym czerwonym krześle stojącym przy ścianie.
- Długo jeszcze będziesz czytał?- zapytałam znudzona
Przesunął się trochę na łóżku i poklepał miejsce obok siebie, nie odrywając wzroku od książki.
Odchrząknęłam, wychylił się znad książki.
- No chodź.- uśmiechnął się
- Mam jedno pytanie.- oznajmiłam
- Tak?- zapytał odkładając książkę na szafkę przy łóżku
- Co tu robisz?- zapytałam wstając
- Czytam.- uśmiechnął się
Wywróciłam oczami i położyłam się obok niego.
- Nie to mam na myśli.- powiedziałam
- To...- nie dokończył
Zaczął muskać moje usta, jego ręce świdrowały po moim ciele. Kiedy wepchnął mi język do ust poczułam że jestem prawie naga.
Przewrócił nas tak że to ja leżałam na łóżku, zerwałam z niego ubranie.
Kochaliśmy się tak kilka razy przez następne parę godzin.
Teraz leżąc w ramionach Ara w duchu krzyczałam ze szczęścia. Aro był jakby czymś zaintrygowany.
- Dlaczego nic nie widzę?- zapytał zaciekawiony
- Renata. - powiedziałam z uśmiechem
- Ach.- mruknął i pocałował mnie w szyję
- Aro mam do ciebie jedno pytanie. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy
- Mów. - mruknął
- Czy poza mną i Sulpicią w twoim życiu pojawiła się inna kobieta?- zapytałam z powagą
Popatrzył na mnie przez chwilę i się uśmiechnął.
- Nie.- powiedział z uśmiechem
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się.
- A ty? - zapytał
- Mam osiemnaście lat.- przypomniałam mu
- Mamy 21 wiek.- powiedział
- Oczywiście że nie.- powiedziałam wywracając oczami
Na dworze zza horyzontu już wychodziło słońce.
- Aro.- powiedziałam
- Tak?- spojrzał na mnie
- Ci rumuni.....- nie dokończyłam
- Będziesz bezpieczna.- zapewnił mnie
- Ale inni i Cullenowie.- powiedziałam
- Oni też. Myślę że nie dojdzie do żadnej walki, zdaję się na dar Alice.- powiedział i pocałował mnie w usta
- A jeśli jednak by do niej doszło?- zapytałam
- Jeśli tak będzie, zaczniemy tworzyć armię. - powiedział z przekonaniem - No nic zaraz przyjdzie Heidi.
Pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł, oczywiście najpierw się ubrał.
Postanowiłam się trochę orzeźwić.
Poszłam do garderoby i wybrałam z niej czarne dżinsy i białą bluzkę z koronką.
Pod prysznicem nie myślałam o niczym innym jak o rumunach.
Narażałam Cullenów, moją rodzinę. Próbowałam odepchnąć te myśl jak najdalej. Po wyjściu i ubraniu się, wysuszyłam włosy i puściłam je swobodnie na plecy. Podkreśliłam co nieco oczy i założyłam pelerynę.
Kierowałam się do sali tronowej, z nadzieją że Heidi jeszcze nie ma, po drodze spotkałam Renatę.
- Hej!- pisnęła, zdziwiło mnie że stała obok niej Alice
Pomachałam do nich.
- Musisz mi pomóc.- pociągnęła mnie za sobą Alice złapała mnie za rękę
- Gdzie idziemy? - zapytałam
- Idę wieczorem z Demetrim na coś w rodzaju "randki", nie wiem w co się ubrać. - szepnęła oglądając się
Weszłyśmy do jej komnaty, posadziła mnie na krześle i weszła z Alice do garderoby.
Sekundę potem wyszły z kupą ubrań.
- Wybrałyśmy parę, ale nie mogę się zdecydować.- wzięła do ręki długą, czarną i gdzie nie gdzie koronkową sukienkę - Co myślisz o tej?
- Em, jest śliczna. Może coś krótszego? - zapytałam
Wzięła do ręki czarną obcisłą sukienkę z baskinką.
- Perfekcyjna.- oznajmiłam - Do tego czarne buty na wysokim obcasie, pożre cie w całości.
- Tak myślisz?- zapytała
- Jestem tego pewna.- oznajmiłam
- Dziękuję.- przytuliła mnie do siebie


***
Podoba wam się rozdzialik?
Wiem że nie jakoś specjalnie długi, ale coś napisałam. :D
Następny za tydzień. :)
POZDRAWIAM :*
Miłego czytania!

PS.  Ostatnio moja przyjaciółka założyła bloga. Tematyka zmierzchu, byłybyśmy bardzo wdzięczne gdyby ktoś zaglądnął. Na razie napisała BOHATERÓW. Zerknijcie.   http://lilyandjane.blogspot.com/p/bohaterowie.html
:*

niedziela, 29 września 2013

Rozdział XXIV

Prowadziłam Emmeta i Rosalie do ich pokoju. Szłam przodem oni coś między sobą szeptali ale nie słyszałam. Kiedy mijaliśmy pokój Jane, Rosalie zapytała.
- Kiedy będzie Bella z Edwardem?
- Jakaś godzinka.- odwróciłam się do nich przodem
Stanęłam i wskazałam i palcem na drzwi.
- Tutaj. Gdyby coś jestem w sali tronowej. Czujcie się jak u siebie!- powiedziałam i pobiegłam do sali
Wcześniej Kajusz mówił abym tam przyszła. Miał do mnie jakąś sprawę. Niepewnie otworzyłam drzwi, i ujrzałam Kajusza siedzącego przy stoliku z książkami po prawej stronie sali. Podeszłam niepewnie do kolumny.
- O już jesteś.- uśmiechnął się do mnie
- O czym chciałeś porozmawiać?- zapytałam z uśmiechem
- Usiądź.- wskazał mi miejsce na przeciwko
Siadłam na nim i oparłam ręce na stole.
- Strasznie się nieśmiała zrobiłaś.- powiedział mierząc mnie wzrokiem
- Tak jakoś.- potwierdziłam
- No przechodząc do rzeczy.- zmierzył mnie wzrokiem, byłam zdenerwowana - Dlaczego tak się zachowujesz?
- Nie wiem o co ci chodzi, od ciebie można się wszystkiego spodziewać.- powiedziałam
- Więc chciałbym żebyś to ty zmieniła Bellę.- powiedział cicho
Opadłam na oparcie bardziej rozluźniona.
- Aaa, to o to chodzi.- powiedziałam sama do siebie
- Nie jesteś zaskoczona?- zapytał podejrzliwie
- Nie.- spojrzał na mnie podejrzliwie- To znaczy tak!
- No więc..
- Kajusz, ale dlaczego pytasz o to właśnie mnie?- zapytałam nie rozumiejąc
- Widzisz, sądzę że Edward albo któreś z Cullenów się nie powstrzyma. Ty masz taką motywację...- nie dokończył bo mu weszłam w słowo
- Carlisle mnie zmienił, jak sądzę bez trudu. Ja nie mam pojęcia czy się powstrzymam!- krzyknęłam, od razu  tego pożałowałam, złapał mnie za nadgarstek bardzo mocno
- Myślisz że gdyby Bella nie miała mieć potężniego daru, pozwoliłbym jej tu przyjechać?- powiedział przez zęby
- Edward czy Alice taż mają dobre dary.- usprawiedliwiłam się
- Twój jest lepszy do walki!- krzyknął
- Dobra!- powiedziałam - Będę przy Edwardzie gdy będzie ją zmieniał, ale jeśli komuś o tym powiesz...- nie dokończyłam
Do sali wbiegła Athena, była zdenerwowana.
Kajusz trzymający mój nadgarstek, ścisnął go mocniej.
Zaraz za jego żoną wbiegła Alice, była w takim samym stanie co ona.
- Co się tu dzieje?!- krzyknęła Athena
- Rozmawiamy.- powiedział Kajusz
- Widziałam jak się bijecie.- powiedziała Alice
- Mało brakowało żebym mu przywaliła.- oznajmiłam patrząc na niego ze złością i dodałam- Puść mnie!
Puścił mnie i spojrzał na mnie karcąco.
- Jeszcze raz będziecie ze sobą rozmawiać, to nie wiem jak to się skończy.- oznajmiła Sulpicia gdy weszła do środka
- O co poszło?- zapytała Athena
- O nic.- powiedzieliśmy równo
- Coś ukrywacie.- powiedziała
- Ja nie, ale on.....- powiedziałam ale Kajusz mi przerwał
- Razem siedzimy w tym gównie, więc przestań!
- O co chodzi!?- krzyknęła Sulpicia
- Potem ci powiem.- powiedział Kajusz i spojrzał na Alice - Mogłabyś wyjść!! - krzyknął na Alice
Spojrzałam na niego i wstałam.
- Jeszcze raz tak się wyrazisz do któregoś z Cullenów, to ci zniekształcę tą buźkę.- byłam taka zła że nie panowałam nad tym co mówię
- Jak ty się do mnie wyrażasz!?- zerwał się z miejsca
Staliśmy na przeciwko siebie, poczułam jak ktoś odciągnął mnie na bok. To był Carlisle i Felix. Wszyscy stali w sali, widzieli naszą kutnię.
- Puśćcie mnie!- wrzasnął Kajusz, jego trzymał Demetrii i Santiago
Wyrywałam się przez chwilę z uścisku wampirów, na marne.
- Ej!- krzyknęłam
- Hana uspokój się.- powiedział do mnie Felix
- PUŚĆCIE!- wrzasnął jeszcze raz Kajusz
Straż puściła go, a ten stanął i się na mnie patrzył z wrogością.
- On zaczął.- powiedziałam wskazując na niego ręką
- Ty się do mnie wyraziłaś tak jak nie powinnaś.- powiedział
- To ty mi złożyłeś głupią propozycję!- krzyknęłam
- Ej!- krzyknął do mnie i spojrzał na Edwarda
- Nie bój się.- powiedziałam do Kajusza, sądził że wyczyta to z naszych myśli
- Wszystko pow...- zaczął Kajusz
- Poskarżysz mi się?- zapytał Aro wchodząc do sali
Doznałam szoku, co on tu teraz robi? Miał być Dopiero jutro.
- Skąd tu się tu wziołeś?- zapytałam patrząc na niego z przymrużonymi oczami
Ten zaśmiał się i powiedział.
- Stwierdziliśmy że przylecimy następnym samolotem.- powiedział
Pokiwałam głową. Podszedł do Kajusza, odczytał jego wspomnienia. Spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Naprawdę?- zapytał cicho
- No.- Kajusz mruknął pod nosem
- Kajusz, czy ty naprawdę jesteś taki głupi?- zapytał Aro
Uśmiechnęłam się, Carlisle i Felix już mnie puścili.
- O co im chodzi?- zapytał Carlisle i dodał- Dlaczego prawię się z nim pobiłaś?
- Tak wyszło.- powiedziałam zmieszana
- Ah, co ja z wami zrobię. Idziecie dziś razem na patrol!- klasnął w dłonie Aro
- Co?!- krzyknęłam razem z Kajuszem
- Przypominam ci bracie że ja nie chodzę na patrol.- powiedział Kajusz
- Ej no.!- krzyknęłam
- Przejdziecie się, pogadacie....- zaczął Aro
- Chcesz żebym ją zabił!?- przerwał mu Kajusz
- Ja będę miał pod ręką Athenę.- powiedział sam do siebie z uśmieszkiem Aro
- Ja go zabiję zanim z Volterry wyjdziemy!- krzyknęłam
- Serio?- spojrzał na mnie Kajusz i dodał.- Zabiję cię zanim z tej sali wyjdziemy.
- DOBRA! To jest zły pomysł!- oznajmił Aro i dodał do pozostałych- Możecie się rozejść.
Wszyscy zaczęli wychodzić, zastałam ja Aro i Kajusz.
- Siądźcie.- powiedział Aro i wskazał nam krzesła
Podeszłam powili i usiadłam. Kajusz zrobił to samo mierzyliśmy się wzrokiem.
Warknął na mnie.
- Kajusz, serio?- zapytał Aro
Spojrzałam na niego niepewnie.
- Hana, to jest dobry pomysł.- powiedział do mnie
- Poczekaj! Czy wy chcecie ot tak sobię wykorzystać Bellę?!- zapytałam
- Nie, o to chodzi.- powiedział spokojnie Aro
- No to o co?- zapytałam
- Chyba chcesz żeby Bella miała potężny dar?- zapytał i dodał- Dobra nie chcę jej przyjmować do Volturich.- powiedział
- To wiele tłumaczy.- mruknęłam - Chcesz jeszcze coś?
- Nie.- powiedział
- Mogę już iść?- zapytałam
- Gdzie chcesz iść?- zapytał
- Do siebie.- odpowiedziałam bez entuzjazmu
- Yyy, nie!- krzyknął
- O co ci chodzi?- zapytałam zdezorientowana
Uśmiechnął się.
- Yy.- mruknęłam
Nadal się uśmiechał.
- Aro?- zapytałam
Uśmiechał się jak głupi do sera.
- Ej!- pstryknęłam mu przed oczami
- Dobra chodź.- złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą
Prowadził mnie do swojej komnaty.


* Hej kochane.!! *
Macie już rozdział, następny w weekend. :)
Kocham was. :*
POZDRAWIAM:*