piątek, 6 września 2013

Rozdział XVI

Kate mierzyła nas lodowatym wzrokiem. Ja śmiałam się z jej reakcji. Emmet chował głowę między nogami aby Kate nie sparaliżowała go. Bella patrzyła na nią z uśmiechem, krople płaczu już ustały płynąć. Charlie ciągle był pod strachem. Carlisle trząsł się ze śmiechu a Esme skarciła go. Alice też wybuchła śmiechem, Jasper stał i się uśmiechał. Irina ciągle nie mogła pojąć tego jak działa mój dar. Kiedy Kate znalazła się obok mnie pokiwała głową.
- Ja to działa?- zapytała
Stopniowo się uspokoiłam.
- Nie wiem.- uśmiechnęłam się
Mój wzrok przykuła Bella, dotknęła lekko igiełki. W ogóle się nie odsunęła i nie wydała jęku. To na nią nie działało. Złapała za nie i wyciągnęła Edward się ocknął. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzał na Bellę, uśmiech miał większy
- Jak ty to zrobiłaś?- zapytał patrząc na jej ręce trzymała igiełki
- Nic nie czuję.- powiedziała zdziwiona
- Naprawdę żadnego mrowienia?..... Nic?- zapytałam podchodząc bliżej
- Tak jakbym trzymała najzwyklejsze igły krawieckie.- powiedziała
Siadłam na łóżku i przekazałam Edwardowi wiadomość w myślach. Brzmiała tak : " Edward nie jestem pewna ale, mogę spróbować?" Edward pokiwał głową potwierdzającą, też był w szoku. Użyłam swojego daru, wyleciały igiełki. Najśmieszniejsze było to że one odbiły się od niej i upadły na ziemię. Oczy wyleciały mi z orbit.
Jak to możliwe?!
Oparłam się z wrażenia o oparcie. Bella wydała z siebie jęk strachu. Charlie do niej podszedł i przytulił.
- Bello, przepraszam chciałam zobaczyć czy to zadziała.- powiedziałam
- Nic się nie stało, tylko jak to możliwe że to w ogóle się we mnie nie wbiło?- zapytała
- No, właśnie. I dlaczego Edward też nie może czytać w jej myślach?- zapytałam
- Chodź Hano, musimy porozmawiać.- powiedział Edward ruszając w stronę wyjścia
Szliśmy przez las, nie zauważyłam kiedy się ściemniło. Edward stanął nagle i mnie zatrzymał.
- Widzisz, prawie dwa lata temu zostawiłem Belle.- powiedział
- Tak, powiedz co dalej?- zapytałam
- Pewnego dnia Alice miała wizję że Bella nie żyje. Byłem w szoku, sądziłem że to moja wina nie chciałem żyć bez niej.- wytłumaczył - Postanowiłem że poproszę Volturich aby mnie zabili.- zamyślił się i spojrzał w ziemię - Nie zgadzali się, Aro twierdził że moje zdolności są zbyt cenne aby je zniszczyć. Postanowiłem ich sprowokować. Był to akurat dzień wygnania wampirów z miasta. Słońce świeciło jak szalone. Wyszedłem przed wrotami do zamku na słońce, iskrzyłem bardzo. Wtedy ktoś mnie przytulił, na początku nie wiedziałem kto to. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem ..... Belle. Sądziłem że jestem w niebie. Kazała mi się schować do cienia, zrobiłem tak. Wtedy powiedziała że nadal żyjemy i że musimy uciekać. Wtedy na nasze nie szczęście pojawiła się straż. Kazali nam iść do trójcy. Nie chciałem żeby Bella szła z nami lecz Aro tak sobie zażyczył. Byłem przygotowany na śmierć, najgorsze co mogło Belli się przydarzyć. Kiedy Aro chciał zobaczyć jej wspomnienia, nic a nic nie widział. Pustka. Potem kazał wypróbować dar Jane na Belli. Nic na nią nie działało, Aro był zachwycony. Dali nam drugą szansę, ponieważ Alice miała wizję że przemieni ją. - spojrzał na mnie ze smutkiem
- Edward, Bella zapewne będzie miała dar. Będzie naprawdę potężnym wampirem. Powinieneś ją zmienić, nie zwlekaj z tym.- powiedziałam i poklepałam go po ramieniu
- Dziękuję, ty naprawdę jesteś wspaniała.- przytulił mnie
- Tylko proszę przekonaj Charlie'a że nie jestem potworem. Okej?- zapytałam
- Okej mam na to sposób.- uśmiechnął się - Odwieziesz go do domu? Wiesz w tym czasie porozmawiacie, a ty umiesz przekonywać do siebie ludzi.
- Jesteś pewien że się zgodzi?- zapytałam
- Tak.
- No to okej. - zaśmiałam się
- Wracajmy, ścigamy się?- zapytał
- I tak wygrasz.- powiedziałam
- Trudno.- uśmiechnął się szyderczo znikł między drzewami
Biegło mi się całkiem fajnie, była świetna pogoda. Słońce już prawie zaszło lecz gdzie nie gdzie, były przebłyski światła. Wiedziałam że będę druga, lecz mimo to biegłam jak najszybciej. W końcu zza drzew wyłaniał się dom. Zobaczyłam Edwarda opartego o samochód.
- Co się tak wleczesz?- zapytał rozbawiony
- Wystartowałeś pierwszy!- krzyknęłam krzywiąc się niczym pięciolatka
- I tak byłbym pierwszy.- zaśmiał się znów
Wystawiałam mu język i ruszyłam w stronę drzwi. Z drugiej strony otworzył je Jasper. Prawie na siebie wpadliśmy.
- O czy byłabyś tak miła i odwiozła Bellę i jej tatę? - zapytał nagle gdzieś za mną Ed.
- Jasne.- uśmiechnęłam się
Edward rzucił mi kluczyki do srebrnego volvo. Z domu wyszła już Bella i pan komendant. Kiedy mnie zobaczył z kluczykami cofnął się o krok.
- Ona ma nas zawieść?- zapytał ze strachem
Byłam jak najbardziej spokojna, uśmiechałam się.
- Nic wam nigdy nie zrobię.- powiedziałam podkreślając słowo "nigdy"
- Charlie, to naprawdę był przypadek. Teraz spędziła czas w miejscu blisko ludzi. Nie zaatakowała żadnego.- wytłumaczyła mu Bella
- Znam ją od dziecka, uwierz że chciała być " wegetarianinem" ale cóż ma to po swoim ojcu.- powiedział Carlisle wychodząc
Dziwnie się czułam gdy tak wszyscy o mnie mówili. Rzadko się z tym spotykałam. Teraz Charlie zrobił się jakby mniej podejrzliwy. Strach z jego oczu zniknął, lecz nadal jego ruchy były ograniczone. Spojrzał na mnie i przypatrywał się mojej twarzy w skupieniu. Przeszedł jakieś parę metrów.
- Skoro tak. Dlaczego miałbym się nie zgadzać. - powiedział i dodał - Jedziemy już?
- Tak wskakujcie do samochodu.- powiedziałam i już byłam w samochodzie odpaliłam silnik
Charlie siadł na siedzeniu pasażera a Bella z tyłu. Kiedy wyjechaliśmy na drogę Bella zaczęła nieśmiało.
- Na ile zostaniesz?
- Tego jeszcze nie wiem, może dwa tygodnie albo trzy. Zależy od Ara.- powiedziałam zerkając w lusterko
- A co ci mówił wcześniej Edward?- zapytał tym razem tata Belli
- Powiedział..- spojrzałam na Belle pokiwała przecząco głową- Tak streścił mi jego życie z Bellą.
- To naprawdę świetna para.- zaśmiał się Charlie
- Tato!!- krzyknęła z tyłu Bella
- Nie zaprzeczam!- krzyknęłam ze śmiechem - A mam takie pytanie.
- Tak?- zapytał
- Kim jest dla was Jacob Black?- zapytałam spoglądając na komendanta
- Przyjaciel, a skąd go znasz?- zapytała Bella
- Tak się składa że siedziałam obok niego w samolocie.- strzeliłam zębami - No ale Bello powiedz gdzie mieszkałaś przed przyjazdem do Forks?
- Mieszkałam z mamą w Jacksonville, potem prze prowadziłam się do taty. - uśmiechnęła się
- Czyli że?.....- spojrzałam na Charlia -.. Rozwiodłeś się?
- Tak...- spojrzał przez okno..- Trudno tak wyszło.
- Kto wie masz jeszcze kupę lat przed sobą. - uśmiechnęłam się
- Dokładnie.- odwrócił się w moją stronę - A ty?
- Moi rodzice nie żyją od siedemnastu lat, zostali zabici po moich narodzinach.... Carlisle tak jakby mnie adoptował, to najwspanialszy wampir jakiego znam. Wychowywała mnie Irina wraz z Kate i Tanią. Prze prowadziłam się tu dwa tygodnie temu. Co dalej to sam wiesz. - mówiłam patrząc przed siebie
- Och.. źle cię oceniłem.- spojrzał przed siebie
- Nic nie szkodzi, też bym tak o mnie sądziła gdybym była na twoim miejscu.- powiedziałam
- No trudno, czasu nie da się cofnąć.- uśmiechnął się do Belli
- Hano, to tutaj niedługo skręcisz w lewo potem do początku lasu.- powiedziała Bella
- Okej, mam nadzieję że nie zapomnę. - zaśmiałam się
Rozmawialiśmy jeszcze i śmieliśmy się sądziłam że Charlie nawet mnie polubił, lecz nie byłam pewna. Właśnie podjechaliśmy pod dom Swan'ów. Przed ich domem zobaczyłam kogo? Oczywiście Jacoba Blacka. Stał i patrzył na mnie z wrogim wzrokiem. Ruszył w stronę drzwi od mojej strony. Wyszłam z samochodu.
- Co ty robisz?!- krzyknął a raczej warknął
- Odwiozłam ich do domu.- powiedziałam spokojnie
- Przyznaj się że chcesz ich zabić.!- krzyknął podchodząc bliżej
- Co?! Sory ale to że jestem w Volturich nie oznacza mnie że zabijam kogo popadnie.- powiedziałam zdenerwowana
- Jacob!- krzyknęła podbiegając do niego Bella - Proszę cię, Hana nas tylko odwiozła jest naprawdę miła.
- Bell. proszę nie zadawaj się z tymi krwiopijcami.- powiedział łapiąc ją za nadgarstki
- Nie. Zrozum że ja kocham Edwarda, ty jesteś tylko moim przyjacielem.- powiedziała ze łzami w oczach
- Proszę.- powiedział łamiącym się głosem
- Jacob, to ja ciebie proszę. Nie rób nic głupiego przeze mnie.- powiedziała jej łzy spływały już po policzkach
Ten kundel wyrwał ręce z jej uścisku. I pobiegł bez słowa w stronę lasu. Zauważyłam jak Bella chowa dłonie z bólu.
- Pokarz.- złapałam ją za dłonie, na jej rękach pojawiły się czerwone ślady.- Boli?
- Tak. - powiedziała
Wytarłam jej łzy spływające po policzkach. Przytuliłam ją na pożegnanie. Charlie obserwujący całe zajście z boku, uśmiechnął się do mnie i podszedł do Belli.
- Chodźmy.- złapał Belle pod boki i prowadził w stronę drzwi
Już otwierałam drzwi do samochodu, zatrzymał mnie głos Belli.
- Uważaj na siebie, nie wiadomo co mu do głowy strzeli.- powiedziała
- Nie bój się, wyśpij się.- powiedziałam i pomachałam im ręką, wsiadłam do samochodu

Właśnie weszłam do salonu, wszyscy na mnie czekali.
Mieliśmy gościa.

**
Witam kochane. :)
Jestem w szoku że tak szybko udało mi się napisać ten rozdział. :-)
Jeśli będzie mi szło to pisanie tak dalej. Postaram się wstawić następny w niedzielę. :)

Pozdrawiam wszystkich!!

7 komentarzy:

  1. Rozdział trochę chaotyczny, ale mi się podoba. Obawiam się, że Jacob może trochę namieszać, ale to dobrze. No i miło, że Charlie przynajmniej częściowo przekonał się do Hany. Wydaje mi się, że Bella i ona mogą okazać się całkiem dobrymi przyjaciółkami, zwłaszcza po tej sytuacji z Jake'm. Nigdy za nim nie przepadałam, dlatego trochę szkoda, że jeszcze od nikogo nie oberwał, ale kto wie - może coś takiego się jeszcze wydarzy, a przynajmniej mam taką nadzieję xD
    Hm, intrygująca końcówka. Gość? Czyżby ktoś z Volterry? Nie mam pojęcia, ale zobaczymy - mam nadzieję - w niedzielę. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że to Bellatrix, chociaż pewnie jednak się mylę.
    Weny i do następnego,
    Nessa.

    PS. Cieszę się, że moje komentarze motywują =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No hej. :) Rozdział wyszedł jak wyszedł. Co do Jacoba muszę jeszcze bardzooo pomyśleć, ale się coś wymyśli. :)
      Nie podpowiadam jaki to będzie gość wszystko się okaże. :) Ale wiem że na pewno się nie będziesz spodziewała kto to. :)

      Pozdrawiam :)

      Ps. Twoje komentarze zawsze mnie motywują do dalszego pisania. :)

      Usuń
  2. Cud miód i maliny XD Cudowny rozdział!!!!!Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
    PS: Mam nadzieję, że rok szkolny nie obierze ci weny twórczej do pisania tej historii,
    Życzę weny i motywacji do pisania dalszych rozdziałów bo moim zdaniem masz ogromny potencjał i talent do takich opopwieści

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. NO fajnie że ci się podoba. :)
      Kolejny rozdział już się tworzy. :)

      Pozdrawiam.! :*

      Ps. Myślę że szkoła nie odbierze mi weny :)

      Usuń
  3. Co do tego tajemniczego gościa to wydaje mi się, że to będzie Aro(może już zatęsknił za Haną)lub ktoś przez niego wysłany. No zobaczymy...
    Czekam niecierpliwie do niedzieli :)
    PS. Kiedy wstawisz notkę na blogu o Aro i Sulpicji?(pytam tu bo tam nie masz opcji anonimowego komentowania)
    oceanbreeaze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. No myślę że nie zgadniesz kim jest gość :)( raczej się nie spodziewasz ) :)

      Pozdrawiam. :*

      Ps. co do tamtego blogu, to jeszcze szczerze muszę pomyśleć. :) Ale pojawi się niebawem :)

      Usuń
  4. Czyżby Chelsea? :D A może Jane? :D Bo skoro nie Aro, to nie mam lepszych pomysłów :D Chyba, że ktoś z jej rodziny :D No nie wiem, lecę czytać dalej, żeby się dowiedzieć :D

    OdpowiedzUsuń