środa, 4 września 2013

Rozdział XV

Patrzyłam na niego aż siadł i odwrócił wzrok. Śmierdziało mokrym psem. Nagle odezwał się ze złością w głosie.
- Ty jesteś jedna z Cullenów?
- Tak, zakładam że ty to znajomy Belli?- zapytałam nie patrząc w jego stronę.
- Tak! Wiesz że ten cały Aro chciał ją zabić? A ty co!- krzyknął do mnie
- Weź się zamknij! A ty ją na śmierć narażałeś!- krzyknęłam mu w twarz- Teraz taki cwaniak jesteś?!
- Przepraszam, prosimy o ciszę.- powiedziała urocza blondynka stojąca obok nas
Odeszła a ja odwróciłam głowę w stronę okna.
"Proszę zapiąć pasy, zaraz startujemy"
Zrobiłam tak jak kazano, spojrzałam na zmiennokształtnego.
- Jeśli jej coś zrobicie, zabiję was.- powiedział przez zaciśnięte zęby
- Jesteś taki śmieszny. - zaśmiałam się - Tak propos nikt nic Belli nie zrobi. Przynajmniej wampiry.
- No ale jak sobie przypominam rzuciłaś się na nią i na Charliego.- powiedział zginając ręce w pięść
- Po pierwsze zaraz po zmianie, spotkałam Bellę. Każdy nowonarodzony wampir tak ma! Po drugie nie znałam Charliego. Myślałam że nie ma on nic wspólnego.- powiedziałam ciszej
- Masz się nie zbliżać do Belli.- powiedział mi prosto w twarz
- Naprawdę? Myślę że to będzie bardzo trudne gdyż, jadę do Cullenów.- powiedziałam i uśmiechnęłam się szyderczo
W jego oczach pojawiła się złość, miał ochotę rozszerpać mnie na kawałki.
Już nic nie mówił tylko odwrócił wzrok. Patrzyłam przez okno, startowaliśmy.
Lot dłużył mi się w nieskończoność, wokół mnie roznosił się smród kundla. Miałam ochotę zmiażdżyć mu głowę i a ciało wyrzucić przez okienko.
Kiedy w końcu lądowaliśmy, wilkołak się odezwał.
- Jestem Jacob Black.- spojrzał na mnie lecz w jego oczach nadal była złość
- Dobrze wiedzieć.- puściłam obojętne spojrzenie
- Może mnie nienawidzisz,tak jak ja ciebie ale obiecałem sobie że będę strzegł Belli puki jest z Edwardem.- powiedział
- Dlaczego?- zapytałam zdziwiona
- Edward wydaje się być z nią tylko dla jej krwi.- powiedział przekonany
- Ty na serio jesteś głupi.- powiedziałam - Edward ją kocha!
- Tak to dlatego jakiś czas temu, zostawił ją?- zapytał
- Człowieku nie wiem o co ci teraz chodzi, ale niestety jak już Edward ją "zostawił" dla jej bezpieczeństwa!- krzyknęłam patrząc przed siebie
- To się o to zapytasz Edwarda, jak to było. I się przekonasz jaki naprawdę jest twój Aro.- powiedział
- Coś ty powiedział!? Mój Aro?!!!- krzyknęłam
- No raczej!- powiedział przewracając oczami - Może będziesz zaprzeczać?!
- Nie wiem o co wam wszystkim ku*wa chodzi, ale naprawdę macie jakiś chalucynacje !- krzyknęłam, ten spojrzał na mnie pytająco i zamilkł
Właśnie wylądowaliśmy, cieszyłam się że w końcu się uwolnię z jego towarzystwa.
Po schodkach dostawionych do samolotu, niemalże zbiegłam. Tamten włóczył się ciągle za mną. W pewnym momencie się odwróciłam. Kiedy stanęłam on też stanął. Zmierzyłam go pytająco, poszedł dalej i mnie minął.
Właśnie wchodziłam do budynku, kierowałam się w stronę taśmy z bagażami.
Poczułam wampiry. Były bardzo blisko mnie. Zaczęłam się rozglądać, w końcu zauważyłam Carlislea z Jasperem. Kiedy zobaczyłam ich uśmiechy, chumor od razu mi się poprawił. Szli w moją stronę, ja stałam i uśmiechałam się do nich. Kiedy byli tuż przy mnie rzuciłam się na Carlislea.
- Nareszcie.- powiedział i przytulił mnie mocniej
- Carlisle.- powiedziałam cicho- Nawet nie wiesz jak się cieszę że jestem wampirem.
- Dlaczego?- zapytał lekko zdziwiony
- Gdybym była człowiekiem już dawno bym się udusiła.- zaśmiałam się i oderwałam od taty
- No więc teraz jesteś skazana na zakupy.- uśmiechnął się i mnie przytulił
Jechaliśmy już jakieś pięć minut, rozmawialiśmy.
- Hana, dlaczego zgodziłaś się dołączyć do Volturich?- zapytał delikatnie Carlisle
Ja odetchnęłam na tylnym siedzeniu i oparłam się o oparcie.
- Wiedziałam że Aro będzie kazał Chelsie użyć na mnie swój dar, jeśli się nie zgodzę. - ruszyłam ramionami
- A propo darów, jaki masz dar?- zapytał Jasper
- Pokażę wam w domu. - uśmiechnęłam się - A Bella i Charlie?
- Nie martw się, Charliemu powiedzieliśmy prawdę. - powiedział Carlisle zmieniając kierunek
- A Bella już i tak przez to przeszła ze mną. - dodał Jasper
- Uff. nie jestem sama.- zaśmiałam się
- Jest jeszcze coś.- powiedział Carlisle
- Słucham.- powiedziałam
- Dlaczego tak nagle znienawidziłaś Ara?- zapytał Jasper
- Naprawdę nie mam ochoty, cały czas wam to tłumaczyć.- powiedziałam z grymasem
Właśnie byliśmy na miejscu. Cały czas rozmawialiśmy. Jasper tłumaczył mi co to jest wpojenie, sądził że Jacob ma to z Bellą. Ale nie był pewny. Mówiłam im jak się czuję w Volterze i że jest mi tam całkiem dobrze. Wyskoczyłam z samochodu, migiem znalazła się przy mnie Irina. Przytuliła mnie i złapała za rękę.
- Świetnie..
Uśmiechała się jak tylko mogła. Spojrzałam na dom, przed nim stali wszyscy, stał też tam Charlie i Bella. Usłyszałam reakcję Charliego.
- Bello idziemy z tąd, Edwardzie będziesz tak miły żeby nas odwieść?
- Nie, naprawdę nie jestem taka. To była pomyłka.- powiedziałam patrząc na niego
- Mimo to polujesz na ludzi.- powiedział lecz było słychać strach  w jego głosie
- To że taka jest moja natura, nie oznacza że zabijam niewinnych ludzi.- powiedziałam najłagodniej jak umiałam
Czułam pragnienie z powodu zapachu Belli. Charlie taż pachniał nieziemsko. Mimo tego potrafiłam się opanować i stałam w tym samym miejscu. Zawiał wiatr, Irina złapała mnie za rękę. Spojrzałam się na nią.
- Nie bój się mogę nad sobą panować. - powiedziałam i podeszłam bliżej  Edwarda, Emmeta, Belli i Charliea. Strach w oczach Belli i jej ojca nie znikał. Na twarzach innych malował się wielki uśmiech.
Nagle od tyłu przytulił mnie Emmet, ściskając mocno swoimi rękami dał mi buziaka w policzek.
- Emmet!- krzyknęłam
- No co? Siostrunio.- ostatnie słowo powiedział z przesadną słodkością
- Charlie, naprawdę nie masz się o co martwić.- powiedział nagle Edward
Spojrzałam na niego, potem na Charliea. Patrzył na mnie ze strachem, powinnam teraz coś powiedzieć lecz Carlisle mnie wyręczył.
- Hano, pokarzesz nam swój dar?- zapytał Carlisle
- Tak ale mam inny pomysł.- powiedziałam
- Słuchamy.- zaśmiał się Edward
- Gdzie są pozostali?- zapytałam
- Poszli na krótkie polowanko.- powiedział Jasper
- Więc. Okej.- zamyśliłam się - Na kim to za demąstrować?
- Ja się na to piszę, lecz potem....- zamyślił się - Sama wiesz.
Wyszedł trochę na środek, Jasper i Carlise podeszli bliżej aby się przyjrzeć.
Stanęłam naprzeciwko mojej "ofierze daru". Zamknęłam oczy i szybko otworzyłam. Oto z nich wyleciały moje igiełki, świetnie błyszczały w słońcu. Wbiły się w Edwarda a ten upadł na ziemię. Bella podeszła bliżej. Emmet wydał się być zszokowany. Carlisle podszedł do Edwarda i dotknął igiełek. Zaraz potem odskoczył w bok. Jasper poklepał mnie po ramieniu. Rosalie patrzyła na Edzia jak w piękny obrazek. Irina zaś stała jak słup i patrzyła na mnie. Charlie, był teraz tak zdezorientowany.
- One paraliżują, jak je wyjmę wszystko ustaje.- uśmiechnęłam się
- No nieźle.- zagwizdał Emmet
- Wiecie jaki......- zaczęłam
- Możesz najpierw to z niego wyjąć? Nie mogę na niego patrzeć.- zapytała nieśmiało Bella
Jasne. Pomyślałam w duchu. Podeszłam do niego i wyjęłam to z jednym ruchem ręki. Siadł na ziemi. Krzyknął.
- Ja pierdziele, ale masz wyje**ny dar.!! Lepszy niż Aleca i Jane.- uśmiechał się
- Takk, wiesz jeszcze raz mi przeczytasz w myślach to cię tak potraktuję. - poruszyłam brwiami - Mam zamiar coś zrobić.
- Tak?- zapytała Irina
- Użyję mojego daru na Edwardzie, gdy wrócą pozostali położymy tą osobę gdzieś na łużku. Bella będzie płakać Charlie ją będzie klepać po ramieniu. My będziemy stać wokół i myśleć co się z nim mogło stać. Chyba że Alice wie o moim darze.Igiełki ukryjemy pod kocem lub ubraniem. - powiedziałam
- No masz niezły pomysł. Myślę że powinniśmy działać, niebawem wrócą. Słyszę ich myśli. - powiedział
- Chdźmy. - klasnęła w dłonie podekscytowana Rose

Byliśmy już w salonie, użyłam daru ponownie na Edwardzie. Leżał na łóżku, Bella płakała przy nim a Charlie stał obok. Stałam oparta o łóżku wpatrzona w drzwi. Byli już pod domem, pierwsza wskoczyła Alice.
- Hej!! Ha.......- nie dokończyła
 Wbiła wzrok w Edwarda i Bellę. Stanęła jak wryta.
- Co tu się stało?- zapytała tak jakby miała się zaraz rozpłakać
Przejęłam pałeczkę.
- Siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy.- w tym czasie weszli pozostali, też wbili wzrok najpierw we mnie potem na Edwarda - Nagle Edward zdrętwiał i upadł na podłogę. Leży tak od sparaliżowania.
Kate podeszła do mnie i mnie przytuliła, potem pogłaskała po ramieniu Bellę.
Wszyscy graliśmy że byliśmy w szoku. Zauważyłam że Alice o wszystkim wie. Esme, Rosalie i Kate były zszokowane.
- Carlisle, a ty nie wiesz co to może być?- zapytała Esme i przytuliła się do jego ramienia
- Nie, to stało się tak nagle.- wydyszał głośno powietrze
- Coś jakby paraliż.- dodała Kate
- Może poradzimy się jakiejś innej rodzinie? - zapytała Esme
- W czym nam to pomoże? Hano, a w Volturich ma ktoś taki dar?- zapytała Rosalie
- Raczej nie ale nie jestem tego pewna.- powiedziałam patrząc na nią
- Może zadzwońmy do nich? Zapytamy.- zaproponowałaKate
- Myślę że to nie najlepszy pomysł. - powiedziałam
- Ale można spróbować.- ciągnęła dalej swoje Kate
- Pfff. możesz dzwonić.- powiedziałam
Ta podeszła do Carlisle i wyjęła z jego kieszeni komórkę. Szukała numeru sama nie wiem jakiego. W końcu przystawiła telefon do ucha. Po kilku sygnałach odebrała kobieta stojąca zazwyczaj na " recepcji".
- Dzień dobry, dodzwoniłeś się do zamku w Volterze, o co chodzi?- zapytała
- Witam chciałabym porozmawiać z jednym z trójcy. - powiedziała
- Najpierw poproszę o nazwisko.- powiedziała
Kate się zamyśliła.
- Cullen. - powiedziała
- Proszę poczekać pięć minut.- powiedziała
Czekaliśmy ze trzy minuty, nagle odezwał się przejęty Aro.
- Co się stało???!!
- Chcę zapytać czy ktoś z was ma dar paraliżowania innych. - powiedziała
- Zaraz, kim ty jesteś?- zapytał podejrzliwie
- Kate z Denali. Czy ma ktoś ten dar?- zapytała zdenerwowana
- No Hana ma taki dar. - powiedział zdezorientowany
Kate spojrzała na mnie udając wściekłą. Wybuchłam stłuminym śmiechem.
- Przepraszam, udajmy że tej rozmowy nie było. - powiedziała i wyłączyła się


***
Hej, przepraszam że tak długo dodaję rozdziały. ;/ Ale szkoła :(

Więc taki rozdzialik, mam nadzieję że się spodoba :)
Następny rozdział postaram się wstawić w weekend :)

POZDRAWIAM..  Kocham was :) 

Ps. Proszę o komentarze, chcę wiedzieć ile osób to czyta.  Pozostawcie po sobie ( może być z anonima) chociaż jedno słówko. Będę wdzięczna paa/ :)



7 komentarzy:

  1. zajebisty:) Cudowny rozdział!!!!!wow!!!!!Aż brak słów mi na opisanie !!!!:):):) Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ??;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)
    pozdrawiam i życzę dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej.. Dzięki. :)
      Rozdział (też mam nadzieję)że będzie szybko ;)

      Pozdrawiam. :) :*

      Usuń
  2. I tak oto ostatecznie padłam - dosłownie i w przenośni. Rozmowa z Jacobem była całkiem dobra, ale nic nie spodobało mi się do tego stopnia, co właśnie akcja z Edwardem. Chciałabym zobaczyć miny Kate i pozostałych, kiedy myśleli, że coś faktycznie się stało. No i telefon do Volterry też był ciekawy - Aro się przejął, najwyraźniej bojąc się o Hanę. No cóż, to zdecydowanie nie w jego stylu, ale ten kochający Aro serio mi się podoba. Z tego wszystkiego zaczyna być mi go żal, a to zdarza się rzadko.
    Mam nadzieję, że rok szkolny nie obierze ci weny, bo byłoby szkoda. A komentarzami się nie przejmuj. Wiem z doświadczenia, że ludzie nie zawsze mają czas i chęci, ale to wcale nie znaczy, że przestali czytać. Możesz mi wierzyć, że jest zupełnie odwrotnie, zwłaszcza w przypadku tak nietypowej historii =)
    Życzę weny,
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, :)
      Twój komentarz strasznie podniósł mnie na duchu. :)
      Obiecuję że szkoła nigdy nie odbierze weny, bo właśnie tam najwięcej do głowy wpada mi pomysłów. :)
      Dzięki za miłe słowa.
      Pozdrawiam :) :*

      Usuń
  3. Czytam tego bloga od początku bo zwabiła mnie osoba Aro a uwielbiam tą postać niesamowicie. Wszystko jest ok, akcja, postacie i tylko jedna rzecz mnie zraża i to coraz bardziej - wulgaryzmy. No ale skoro tak ją sobie wymyśliłaś to trudno... Nie dziw się, że masz mało komentarzy, ludzie nie zawsze lubią komentować a też do tej pory nie miałaś opcji anonimowy a to pozbawia sporą grupę czytelników możliwości skomentowania.
    oceanbreeaze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, za te miłe słowa. Będę zwracać uwagę na wulgaryzmy i starać się je zastępować innymi słowami. :)
      Pozdrawiam...

      Usuń
  4. HAHAHA Hana jaka dowcipna! xD Normalnie padłam! Rozmowa z Jacobem też mnie rozbawiła, sama nie wiem dlaczego, po prostu tak się sprzeczali :D lecę czytać dalej :*

    OdpowiedzUsuń