Stałam w garderobie myśląc co założyć. Zdecydowałam że założę coś wygodnego:
Zabrałam to ze sobą do łazienki, weszłam pod prysznic. Kąpałam się myśląc o Cullenach. Jak się będą zachowywać po tym że dołączyłam na Volturich? Co na to Irina? Ostrzegała mnie przed nimi, a ja co dołączyłam sobie do nich jakby nigdy nic. Byłam na siebie taka zła. Przeszła mnie myśl aby uciec, lecz po kilku chwilach zrezygnowałam. Jakieś dziwne uczucie ciągnęło mnie do tego zamku, nie mogłam tego opisać. To było jakby ten zamek był moim domem. Domem rodzinnym, mimo tego że tylu ludzi tutaj ginie. Czułam się tu taka bezpieczna.
Nawet nie zauważyłam kiedy wyszłam spod prysznica. Założyłam na siebie bieliznę, i tak suszyłam włosy. Spojrzałam na zegarek, godzina spędzona pod prysznicem!!!. Po wysuszeniu wyprostowałam je dokładnie, dbając o każdy kosmyk. Ubrałam się, była już siódma. Wpakowałam do torebki: kluczyki od samochodu, telefon, portfel, kosmetyczkę, ładowarkę od telefonu i paszport . Siadłam w fotelu.
*perspektywa Ara*
Siedziałem w wielkiej sali. Myśląc czy rzeczywiście dobrze zrobiłem, pozwalając wyjechać Hanie do Cullenów. Nie sądziłem że może zmienić nastawienie do mnie. Nagle coś się wydarzyło. Chelsea! Przecież ona może tworzyć nowe związki. Tak spadła jak grom z jasnego nieba.
- Demetrii idź po Chelse.- nakazałem a ten zrobił jak mu kazano.
Czekałem aż się zjawi. Siadłem przy stele z książkami i otworzyłem całkiem przypadkowo jakąś z nich. Na pierwszej stronie ukazał się cytat " Bo najpierw trzeba cierpieć, by potem być szczęśliwym". Sam niewiem czemu przeczytałem go kilka razy. Tuż przede mną stanęła wampirzyca którą wzywałem. Wskazałem jej gestem ręki na krzesło. Kiedy siadła oparłem się o ręce.
- Moja droga, powiedz jak działa twój dar?- zapytałem spokojnie.
Ta spojrzała na mnie zszokowana, po kilku chwilach się uśmiechnęła.
- Widzę Aro że nie odpuścisz.- wtrącił się Kajusz
- A żebyś wiedział.- powiedziałem spokojnie.- Więc moja droga?
- No po prostu potrzebuję trochę czasu na to, aby to dotarło do jej umysłu. - powiedziała lekko nieśmiała
- Fascynujące.- prawie że szepnąłem - Ile ci to zajmie.
- To zależy jak szybko będzie się jej to wpajać do głowy, może tydzień lub dwa. - powiedziała
- Hmm, to zacznij od teraz.- powiedziałem i wstałem - Sądzę że powinni już jechać.
Poszedłem do jej pokoju, zapukałem cicho.
- Tak?- zapytała swoim dźwięcznym głosem
Otworzyłem drzwi i sam nie wiem czemu uśmiechnąłem się na powitanie. Odwzajemniła uśmiech i zapytała:
- O co chodzi?
- Felix czeka już na korytarzu.- powiedziałem i wziąłem jej walizki
Słyszałem jak głośno wypuściła powietrze z płuc. Szliśmy przez korytarz w milczeniu. Szła jakiś metr za mną, niemal czułem jej perfumy. Słyszałem jej delikatne tupanie obcasami. Nagle nie wiem jak znalazła się obok mnie, patrzyła w stronę wyjścia. Obok drzwi nadal była dziura zrobiona przez Aleca, zaśmiała się cicho i zapytała:
- Kiedy wracam?
- To jeszcze zależy, poinformuję cię.- powiedziałem
* perspektywa Hany*
Na schodach czekał już Felix, odwrócił się i podszedł do samochodu. Stał przy schodach na żwirku. Aro włożył walizki do bagażnika, a ja weszłam do samochodu. Odpaliłam go, chwilę potem wskoczył na miejsce pasażera Felix. Kiedy tylko ruszyłam, włączył radio. Leciała moja ulubiona piosenka, do jej rytmu stukałam palcami w kierownicę. Kidy wyjechaliśmy na główną drogę, na liczniku pojawiła się cyfra 120 km/h.
- Żeby się nie rozpogodziło.- powiedział Felix
Przechyliłam głowę i spojrzałam na chmury.
- Właśnie, zaparkuję na zadaszonym parkingu. Będziemy mieć pewność.- powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Kto po ciebie przyjedzie do Seattle?- zapytał spoglądają na radio
- Nie wiem. Może Carlisle lub Emmet. - powiedziałam
- Wiesz że niedaleko Forks, w La Push jest siedziba zmiennokształtnych?- zapytał spoglądając na mnie
- Coś o nich słyszałam, ale La Push jest bardzo blisko?- zapytałam
- Myślę że tak.- uśmiechnął się szarmancko
- Jeszcze nie miała styczności z " wilkołakami"- zaśmiałam się
Rozmawialiśmy tak całą drogę, do połowy nasz rozmowa była napięta. Potem zaś rozluźniliśmy się.
Nie zauważyłam nawet kiedy pojawiliśmy się na parkingu. Słońce wyszło zza chmur. Wyjmowaliśmy właśnie walizki.
- Dobrze że masz przyciemniane szyby. - powiedział nagle Felix
- Pomyśleli o mnie, normalnie były jasne.- zaśmiałam się
- Jeszcze pół godziny do odlotu, zaniesiemy walizki na taśmę i potem dotrzymam ci towarzystwa.- powiedział i zabrał walizki
- Nie jestem przyzwyczajona że ktoś za mnie wszystko nosi.- powiedziałam idąc obok Felixa
- To się przyzwyczaisz.- zaśmiał się a na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech
Siedzieliśmy w poczekalni, rozmawialiśmy o Cullenach.
- A powiedz mi ta Bella ona jest już wampirem?- zapytał
- Nie wiem, no zanim pojawiłam się w Volterze była człowiekiem. Może teraz ją zmienili.- powiedziałam
- Możliwe, wiesz gdyby Kajusz się dowiedział że jest człowiekiem zabił by wszystkich Cullenów.- powiedział patrząc gdzieś w tablicę ogłoszeń
- Czyli mnie też.- uśmiechnęłam się
- Nie, niemożliwe jesteś z nami.- powiedział
- No tak, ale skoro ich miał by zabić mnie też by musiał.- wyjaśniłam
- Dlaczego.- zapytał widocznie zmieszany
- To jest moja rodzina, jeśli tknie kogoś z nich. Ja rozwalę mu łeb.- uśmiechnęłam się
- Masz szczęście że mu nie powiem.- uśmiechnął się
- No...- nagle przerwała mi informacja
" Wszystkich pasażerów lecących do Seattle, proszę o pojawienie się przy peronie trzecim" Powtórzone to zostało po dwa razy w różnych językach.
- No będę uciekać.- wstałam z krzesła - Dzięki.
- Nie ma za co, mam nadzieję że będę mógł po ciebie wrócić.- powiedział i przytulił mnie
- Wrócę.- powiedziałam i odeszłam machając do niego
Kiedy pojawiłam się tam gdzie mnie wzywano, powitała mnie promiennym uśmiechem kobieta stojąca zbierająca bilety.
- Dzień doby, mój bilet został zamówiony.- powiedziałam
- Tak, pani Cullen?- zapytała i uśmiechnęła się
- Oczywiście.- powiedziałam
- Proszę o dowód osobisty i paszport.- spojrzałam na ekran komputera
Podłam jej trzymające rzeczy w ręce.
- Dziękuję, to jest pani bilet proszę zejść na pokład. Leci pani w klasie ''A''. Miłego lotu do widzenia. - powiedziała i wskazała mi ręką na wejście
- Do wiedzenia.- pożegnałam ją promiennym uśmiechem
Przy wejściu stała inna kobieta która zbierała bilety. Podałam jej bilet.
- Dzień doby, dla pani miejsce numer " 14" w klasie "A". Dowiedzenia. - powiedział i uśmiechnęła się
- Do widzenia.- pożegnałam ją
Siedziałam już w samolocie, był zapełniony po brzegi. Obok mnie usiadł wysoki indianin. Zmierzył mnie wzrokiem z obrzydzeniem. Chwila czy to nie jest wilkołak?!
***
Przepraszam was! że tak długo nic nie dodałam ale ostatnio mam mniej czasu. Wiecie niedługo szkoła i te sprawy. Więc teraz rozdziały będą pojawiać się rzadziej. ;/
Ale tak jest druga sprawa. Zaczęłam pisać nowy blog o Sulpici. :) Jest to inna historia. Ale mam dużo weny. :D http://sulpiciaiaro.blogspot.com/2013/08/rozdzia-1.html
PS. Mam nadzieję że rozdział się podoba. :)
Jeszcze raz przepraszam i POZDRAWIAM. :*
Rozdział jest świetny! :D Podoba mi się baaaaardzo! :) :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńDziękuję. :*
UsuńPozdrawiam! :)
Wybacz, że dopiero teraz, ale nie miałam internetu. Rozdział jak zwykle cudowny, poza tym jest coraz bliżej spotkania z Cullenami, a na to czekałam już od dłuższego czas. Co prawda martwi mnie sytuacja między Haną a Arem, ale mam nadzieję, że coś się wkrótce rozwiąże, zresztą to dodaje akcji. Podobnie zresztą jak i pojawienie się wilkołaka... Hm, zobaczymy, co znowu wymyślisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn,
Nessa.
Hej.
UsuńNo tak sytuacja idzie dalej :)
Zawsze staram się dodawać coś do akcji, więc teraz był wilkołak. :D
Pozdrawiam :*
Ps. Co do Ara to będzie dobrze :D
Na wstępie przepraszam za to, że dopiero teraz komentuję! Miałam wyjątkowo mało czasu i zrobiły mi się niezłe zaległości! ;o Co do rozdziału to jest naprawdę świetny! Aro nareszcie wpadł na pomysł, jak odzyskać Hanę! :) Tylko na to czekałam :D No i zaintrygował mnie ten wilkołak.:o Lecę czytać dalej :*
OdpowiedzUsuńWybacz, że dopiero teraz komentuje, dawno tu nie zaglądałam.
OdpowiedzUsuńSUPER ROZDZIAŁ ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !
:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*Krulica