wtorek, 10 września 2013

Rozdział XIX ( sorki ale coś mi się numeracja poprzestawiała )

* Jest już rozdział, sama się dziwie sobie że tak szybko ale to chyba dlatego że: Mam bardziej wyćwiczone nadgarstki ( szybciej piszę na klawiaturze), do tego szybciej łączę zdania. To też udało mi się wyćwiczyć. :) NO nic, miłego czytania.... :*
*****
Przed domem Belli stał nie kto inny jak Jacob ze swoją popieprzoną gromadką kundli. Stanęłam i spojrzałam na nich ze zdziwieniem. Obserwowali mnie bez przerwy. Wszystkich było pięciu byli pod postacią nastolatków. Zeszłam powoli po schodach nie spuszczając z nich wzroku. Nagle dosłownie o parę centymetrów poruszyła się noga najstarszego mężczyzny. Zaczął mówić swoim strasznie niskim tonem.
- Nie masz prawa przebywać w tej okolicy.- powiedział
- Hm. A to dlaczego?- zapytałam podejrzanie
- Może dlatego że zabijasz ludzi?!- wyrwał Jacob podchodząc do mnie o parę kroków
- Mam takie samo prawo jak wy!.- krzyknęłam
- Nie! Zabijasz niewinnych ludzi.- powiedział i wskazał na mój podkoszulek - Nawet masz na sobie ślady krwi.
- Trudno żeby ich nie mieć. - powiedziałam opanowana
- Gdzie polowałaś?- zapytał znów ten największy
- W okolicach Seattle. - powiedział- Tam akurat nie ma waszych terenów.
Jacob rozglądał się po okolicy, zaczął się trząść. Wiedziałam że zaraz się zmieni, odsunęłam się o parę
kroków. Bella niespodziewanie zaczęła biec w jego stronę.
- Bello stój! - zawołałam
Zrobiła jak jej kazano. Spojrzałam w stronę wilków, Jacob był już wilkołakiem. Teraz wyglądał na dwa razy wyższego. Rzucił się w moją stronę. W porę zareagowałam, gdy był w zasięgu moich rąk popchnęłam go jak najmocniej. Wylądował po drugiej stronie ulicy. W tym czasie przywódca stada również zamienił się w wilka.
Dwóch na jednego?!!Pomyślałam w duchu.
 Rzuciłam się na Jacoba. Przywarł do ziemi, po chwili się uwolnił. Popchnął mnie tak mocno że z trudem zatrzymałam się jeszcze przed domem. Zapewne rozwaliłabym przednią ścianę. Biegł wprost na mnie, zrobiłam mój ulubiony ruch. Skoczyłam w górę i migiem zjawiałam się za nim. Pociągnęłam go za ogon i rzuciłam nim o drzewa. Z trudem się zbierał, drzewo złamało się w pół. Kiedy wstał znów biegł prosto na mnie. Zrobiłam to co on, zderzyłam się nagle z czarną sierścią. Po chwili leżałam gdzieś między drzewami, kątem oka zauważyłam że Jacob leży po przeciwnej stronie. Ze zdziwieniem spojrzałam na moją rękę, sądziłam że tak mocnym walnięciem ją o drzewo powinna odpaść. Nadal była na miejscu. Już stałam. Uświadomiłam sobie że to czarny wilk, nas odrzucił na boki. Zaczęłam biec żeby dobić tamtego oszołoma, znalazłam się przy nim. Kopnęłam go jak najmocniej w klatkę piersiową. Usłyszałam dźwięk łamiących się kości. Zginał się z bólu, chciałam skręcić mu kark. Lecz ktoś mnie powstrzymał, odwróciłam się za ramie trzymał mnie Edward. Odeszłam i zwróciłam się do niego.
- To ona zaczął.
- Normalnie powinienem ci dziękować.- powiedział z uśmieszkiem.- Ale ty też mogłaś zginąć.
- Ale to on ma jakieś problemy, jeśli go teraz dobiję......- urwałam w połowie słowa
Mój wzrok zatrzymał się na Belli była wtulona w Charlie'a i szlochała. Jej tata patrzył na mnie ze smutkiem. Cała wataha stała w gotowości zabić mnie. Poddałam się, odeszłam kilka kroków. Nie wiedząc co ze sobą robić podbiegłam do Belli. Była wtulona w swojego ojca i szlochała.
- Bella, ja nie chciałam go ale on się na mnie rzucił.....
- Nie, chodzi oto że ciebie też polubiłam i nie darowałabym sobie gdyby coś wam się stało.- powiedziała
Oderwałam ją od Charlie'a i przytuliłam ją. Jacob wydobył z siebie odgłos bólu, odwróciłam się w jego stronę, nadal był pod postacią wilka. Podszedł do niego czarny wilk, a za nim cała świta.
- Jacob co z tobą?- zapytał jeden
- Złamał co najmniej kilka żeber.- powiedział Edward czytając mu w myślach
Uśmiechnęłam się sama do siebie, czyli wygrana po mojej stronie.
- Sądzi że jeszcze się zemści.- powiedział Edward
- Dobra, jeśli znów chce skończyć tak samo.- powiedziałam
- Zanieśmy go do domu.- ogłosił już pod postacią człowieka przywódca zapinając sobie spodnie
Jeden z watahy zdjął z siebie koszulkę i położył ją na miejscach intymnych Jacoba, który nie wiem  jakim sposobem był już człowiekiem. Odeszli.
Zaśmiałam się i spojrzałam na Edwarda.
- Myślisz że Carlisle będzie zły?- zapytałam
- Walczyłaś we własnej obronie, chyba cię zrozumie.- skrzywił się
- Wiecie że nie preferuję walk pod moim domem?- zapytał Charlie
- Przepraszam.- powiedziałam
- Nic nie szkodzi, ale mógł was ktoś zauważyć. - przypomniał
- Masz rację.- powiedziałam
- Ja lepiej pojadę do Bille'go, zobaczę może będzie potrzebny lekarz.- powiedział
- Może Carlisle się zgodzi.- zaproponował Edward
- Tak sądzisz?- zapytałam.- Ja do niego zadzwonię.
Wyjęłam z kieszeni komórkę i szukałam numeru taty. Przystawiłam go do ucha.
- Jest nam potrzebny lekarz...... Jacob.... Chciał się bić.......Ze mną.......Oj tato, sam zaczął......Złamał parę żeber..... Okej, dzięki.....- wyłączyłam się.- Zaraz będzie.
Byliśmy już w drodze do La Push. Jechałam z Carlisle'em i Charlie'em.
- Jak to się zaczęło?- zapytał nagle Carlisle
Powiedziałam mu wszystko w szczegółach, zapytał tylko tyle.
- Skąd umiesz tak walczyć?- zapytał zdziwiony
- Opadła troszkę szczęka?- zapytałam ruszając brwiami.- Kierowałam się intuicją.
- Widocznie czegoś się tam nauczyłaś.- powiedział
- To tutaj.- powiedział nagle Charlie
Skręciliśmy do małego domku. Pod nim stało czterech nastolatków, jakaś kobieta i jak mnie wam Bill na wózku. Kiedy wyszłam ten zaczął.
- Po co ona tu przyjechała!?- krzyknął
- Pobiłam go bo to on zaczął, gdyby mógł się opanować to nie byłoby tyle nie szczęść. - zamyśliłam się - Chciałam tylko przeprosić.
- Dobra, w końcu on zaczął.- powiedział i odwrócił wzrok
Carlisle szedł w stronę domku ze swoimi "gadżetami" doktorskimi.
- Witaj Billy, gdzie pacjent?- zapytał witając go promiennym uśmiechem
- Leży w salonie, złamał kilka żeber.- powiedział i powitał go poprzez uścisk ręki - Dziękuję że przyjechałeś.
- Nie ma sprawy.- powiedział wchodząc do domku
Oparłam się o samochód Carlisle'a.
Właśnie przyjechał Edward, powitał Bille'go i stanął obok mnie.
Obserwowałam wilkołaki. Jeden chciał z największą przyjemnością mnie zabić. Inny patrzył na mnie z podziwem. Dwóch obserwowało mnie z zaciekawieniem, inny wysoki czarnowłosy mężczyzna patrzył na mnie z CZUŁOŚCIĄ?!
Posłałam mu pełne grozy spojrzenie, ten ciągle tak na mnie patrzył. Jego oczy błyszczały mimo to że był środek dnia.
- Edward, dlaczego on się tak na mnie patrzy?- zapytałam wskazując na tego mężczyznę
- Złe wieści......- powiedział Edward

*** HEJ.!***
Przepraszam że taki króciutki, ale tak chcę wam zadać pytanko.
Jaka wieść naszła naszego Edwarda? :)
Kto zgadnie? :) Myślę że się już domyśliliście :*
POZDRAWIAM :*

11 komentarzy:

  1. Ha! padłam. Hana wymiata - no po prostu kocham cię za ten rozdział, zwłaszcza, że nie cierpię Jacoba. Należało mu się, trzeba przyznać. No, poza tym mogła go jeszcze dobić, zamiast przywozić mu Carlisle'a, ale to już takie moje małe rozmarzenie ^^
    Końcówka mnie rozwaliła. Czyżby ktoś wpoił sobie Hanę? Nie jestem pewna, ale o którego czarnowłosego mężczyznę ci chodziło? Mogę tylko zgadywać, ale coś czuję, że Aro nie będzie zadowolony.
    Życzę weny,
    Nessa.

    PS. O tak, da się nauczyć szybkiego pisania. Wiem z doświadczenia, bo sama rozdziały dodaję codziennie i tobie tego tego życzę =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej. :)
      Więc ja szczerze mówiąc, lubię Jacoba ale tylko w Przed Świtem. :P
      Należało mu się :)
      Co do wpojenia, chodzi mi o Embry'ego. :)

      POZDRAWIAM :*

      Usuń
  2. Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo!Zgadzam się z Ness :) Jackobowi się należało i szkoda,że na kościach się skończyło :(
    Wpojenie - tylko który wilczek o to jest pytanie- oby nie Sam- jego to bym nie zdzierżyła :)) Czekam na kolejny ! :D Nie trzymaj mnie w niepewności co dalej.... :) :))
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.. :)
    Należało mu się.
    Chodzi mi o Embry'ego. :)
    Mam nadzieję że rozdział napiszę szybko.
    POZDRAWIAM :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak w komentarzach wyżej stwierdzam, że nie cierpię Jackoba i całej tej sfory. Wampiry uwielbiam a wilkołaków po prostu nie trawię. Bardzo natomiast bym chciała żeby pojawił się wreszcie Aro :) Nie mam pojęcia jakie wieści otrzymał Edek, nic mi jakoś do głowy nie przychodzi... Zobaczymy co nam wymyślisz. Cieszę się niesamowicie, że pisanie przychodzi ci tak łatwo i podziwiam, ale ma też do ciebie wielki żal :( Dlaczego tak po macoszemu traktujesz blog o Silpicji i Aro i tylko raz na tydzień dodajesz notki? Wiem, że nie ma tylu czytelników co ten, ale to dopiero początek, jest rewelacyjny i myślę, że to się wkrótce zmieni.WHY, WHY, WHY?
    oceanbreeaze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. :)
      Wszystko się okaże. :)
      Wiesz, do tamtego bloga mam mniej weny. Tutaj po prostu ja już wiem jak co kiedy będzie, mam to już w głowie. A tamten no niestety jeszcze się zastanawiam czym zaskoczyć. :) Przepraszam, ale no niestety. Natomiast obiecuję że wezmę się w garść i coś wymyślę. :)
      POZDRAWIAM :*

      Usuń
  5. Rozdział bardzo, bardzo fajny, ale niestety czuję niedosyt… chcę więcej. Pisz szybciutko, bo już nie mogę się doczekać. KIEDY NN????????????
    pozdrawiam marlenna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,hej. :)
      Rozdział będzie w weekend. :)
      POZDRAWIAM :*

      Usuń
  6. Ależ to była walka xD Ale należało się Jacobowi! Hmm... ja też pomyślałam o wpojeniu, alenie miałam pojęcia, o kogo może chodzić. Jeszcze raz przepraszam, że tyle nie komentowałam, ale już to nadrobiłam i wszystko pokomentowałam, więc mam nadzieję, że wybaczysz :* Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dziękuję.. :*
      Wybaczam *.* xD

      POZDRAWIAM>> :*

      Usuń
  7. Rozdział fajny, podoba mi się.
    Ale ciągle czekam aż pojawi się Aro.
    Mam nadzieję, że Hana szybko wróci do Volterry, albo Aro do niej przyjedzie z niezapowiedzianą wizytą.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, codziennie wchodzę z nadzieją, że coś się pojawiło a tu NIC :(
    Kiedy nn ?
    Pozdrawiam i życzę weny <3 <3

    OdpowiedzUsuń