sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział XVII


Alice chyba znów miała wizję, bo zadzwoniła gdy tylko wybierałam numer.
" Halo, jasne że możesz wpadać!" - zapiszczała Alice
" Witam, no to spoko."
" Hano, zadzwoń gdy będziesz wiedziała jakim samolotem lecisz to kogoś po ciebie wyślemy."
" Dobrze Alice, tylko mogłabyś tak nie piszczeć?"
" Oj, słuchaj musimy iść na zakupy!!"
" Dobrze, obiecuję że pójdziemy.!!"
" Ej i tak w ogóle, Carlise wysłał ci samochód."
"Dawno?"
" Wczoraj, dziś powinien być."
" Dobrze Alice, powiedz co u was słychać.?"
" Głównie to się nudzimy. Ale Irina z Kate przyjechały!!"
" Tak jesteśmy!" krzyknęła Kate
" To świetnie"....
Rozmawiałyśmy tak chyba godzinę. Kiedy tylko skończyłam rozmowę, spojrzałam na zegarek. Było 10 po 22.  Hmm, ciekawe czy jeszcze czeka. Wyszłam z pokoju, niemalże szłam spacerkiem. Nie śpieszyło mi się tego debila. Kiedy stanęłam w drzwiach frontowych, rozejrzałam się po okolicy. Zauważyłam siedzącego Ara na ławce. Szłam w jego stronę spacerkiem, rozglądając się po ogrodzie.
- Sądziłem że nie przyjdziesz.- powiedział Aro patrząc mi prosto w oczy
- Co chcesz?- zapytałam
- Masz, to jest karta kredytowa. Została wyrobiona dopiero wczoraj, a to kluczyki od twojego samochodu. Jest w garażu. - powiedział podając mi wymienione rzeczy
Byłam w siódmym niebie. Mój kochany samochód który wygląda tak :

Jest już w Vollterze. 
- Świetnie. - spojrzałam na kartę.- Sto tysięcy na ubrania, jak ja kocham życie. - westchnęłam 
- Tak. Pojedziesz jutro, o 10 rano masz samolot. Powinniście wyjechać o 8 aby zdążyć na czas. - powiedział patrząc przed siebie. 
- Jak to powinniście?- zapytałam siadając na drugim końcu ławki.
- Felix cię zawiezie. - powiedział uśmiechając się
- Dobra jeszcze coś? Muszę zadzwonić do Alice.- powiedziałam 
- Tak. - spojrzał na mnie. - Co ci powiedziała Bellatrix, nad rzeką?
- Hmm, niewiem. - zamyśliłam się - Coś że mam zabić jej syna lub coś takiego.
- Zabić!?- krzyknął
- Tak.- potwierdziłam
- Jesteś pewna. - zapytał patrząc mi prosto w oczy 
- Nie do końca, albo chodziło o jej syna lub kogoś innego.. - uciekłam od niego wzrokiem 
- Hano, teraz możesz wpaść w furię. Ale taka jest prawda, jesteś pod działaniem daru Bellatrix. - powiedział pochylając się nade mną 
- W taki oto sposób nasz rozmowa dobiegła końca. - powiedziałam i wstałam 
Szłam przed siebie spacerkiem, ale coś mi się przypomniało. Odwróciłam się, Aro szedł tuż za mną. 
- Co ja robiłam nad tą rzeką?- zapytałam
-Nie pamiętasz?- zapytał zdezorientowany 
-Tak. - powiedziałam i dodałam-Co?
- Dokładnie to nie wiem po co tam poszłaś, ale spotkała cię tam Bell. i zemdlałaś.- wyjaśnił patrząc w pustą przestrzeń 
- A jakim cudem zemdlałam.?- zapytałam 
- Ponieważ Bellatrix użyła to tobie swojego daru. - powiedział znowu wydychając powietrze- Tylko się nie denerwuj. - złapał mnie za ramiona.
- Dobra, to jeszcze coś. Niby kogo tak nienawidzę przez nią?- zapytałam i pomrugałam słodko oczami 
- Mnie.- powiedział krótko 
- Hahahahahaha.- wybuchłam śmiechem.- Może jeszcze powiesz że cie lubiłam?
- Tak. Z tego co wiem kochałaś. - powiedział patrząc mi w oczy 
- Człowieku, czy tam wampirze jak sobie chcesz.- zamyśliłam się - Nienawidzę cię od samego początku, znam scenariusz swojego życia lepiej niż ktokolwiek inny. Więc bardzo cię proszę nie angażuj mnie w nie stworzone związki. Dziękuję do widzenia. - odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę zamku. 
Boże co z niego za pajac. Naprawdę chyba go rodzice upuścili.! Muszę odpocząć od tego debila!. 
Maszerowałam ludzkim tempem w stronę pokoju. Czułam że ktoś za mną idzie, lecz nie mogłam odwrócić głowy. Kidy tylko wskoczyłam do pokoju, siadłam na fotelu i zamknęłam oczy. Wyobrażałam sobie że jestem człowiekiem i razem z rodzicami siedzimy przy kolacji. W świetle słońca. To było zbyt piękne, aby było prawdziwe. Sięgnęłam po telefon i napisałam do Alice. " Hej, przyjadę jutro. o 10 mam samolot więc dobrze by było gdyby ktoś był na 12 na lotnisku w Seattle. Do zobaczenia. ~~ Hana. Nagle do mojego pokoju wszedł Felix z Alecem. Powitałam ich promiennym uśmiechem, odwzajemnili go. 
- Możemy na moment. - zapytał nieśmiało Alec
- Jasne siadajcie.- wskazałam im na łóżko 
- Dzięki, mamy do ciebie sprawę.- powiedział Felix i spojrzał na Aleca który się zaśmiał 
- Słucham?- zapytałam 
- Bo Jane ma niedługo urodziny i Alec chciałby jej zrobić jakąś niespodziankę. Namówisz Ara aby się zgodził?- zapytał z prośbą Felix
- Widzę że tobie też na tym zależy. - uśmiechnęłam się i puściłam oczko do Felixa. - Jasne że zapytam, tylko nie rozumiem dlaczego akurat ja?
- Bo Aro tak jakby....- zamyślił się - na tobie mu najbardziej zależy. - powiedział i uśmiechnął się Alec
- Okej?- zamyśliłam się i dodałam.- zapytam.
- Dzięki, szkoda że wyjeżdżasz.- powiedział Felix.
- Wiesz że ty mnie zawieziesz?- zapytałam 
- Tak.- zaśmiał się
- To jedziemy moim ja prowadzę!!. - krzyknęłam i uśmiechnęłam.
- Dobra, z powrotem sobie go wypróbuję!- zaśmiał się 
- Robisz coś dziś?- zapytał nieśmiało Alec
- Muszę się spakować, nie zajmie mi to dużo czasu. - zaśmiałam się
- Może pójdziesz z nami na polowanie?- zapytał
- O której?- uśmiechnęłam się
- Gdy skończysz wyjdź na zewnątrz, i załóż coś wygodnego.- zaśmiał się patrząc na mój strój
- Chociaż myślę że tak wyglądasz lepiej!- krzyknął Felix 
- Dobra, dobra.- rozejrzałam się po pokoju. Kto jeszcze idzie?
- Heidi, Reneta i Demetrii. - powiedział szybko Alec
- Okej, to ja będę ok..- spojrzałam na zegarek.- Pierwszej. 
- Dobra, będziemy czekać. - powiedział wstając Alec.- Do zobaczenia.
- No to w sukienkach też ci ładnie.!!- powiedział jeszcze otwierając drzwi Felix. 
- Pa.!
Kiedy tylko wyszli na zewnątrz. Wstałam i ruszyłam do garderoby. Wyjęłam z niej: 5 par spodni, 10 par bluzek, 10 sukienek i chyba 20 par butów. Wzięłam też 2 największe walizki. Wszystko składałam i pakowałam. Zeszło mi to godzinę. Kiedy tylko skończyłam, wyjęłam z garderoby: 



Do tego peleryna. 
Kiedy wychodziłam, postawiłam walizki obok drzwi. Pobiegłam w wampirzym tempie do ogrodu. Na schodach stał Demetrii, Felix i Alec. Podeszłam do nich z uśmiechem.
- Gdzie dziewczyny?- zapytałam pogodnie
- Zrezygnowały.- powiedział smutny Demetrii. - Ale mamy ciebie! Świetnie że chociaż ty lubisz biegać po nocy.
- Taak. Ale nie jesteś zły?- zapytałam 
- Za tamto? Nie co ty!- krzyknął 
- Idziemy?- zapytał szczęśliwy Alec 
- Jasne, ale gdzie?- zapytałam 
- W "Roman" jest najwięcej klubów nocnych, tam pójdziemy. - powiedział ucieszony Demetrii 
- Okej.- powiedziałam - No to biegniemy. Prowadźcie. 
Już po chwili biegliśmy w wampirzym tempie, niespodziewane zwolnił Demetrii. 
- No stary co ty?- zapytał Felix
- Czujecie?- zapytał - Wampiry!
- No, poczekaj to nie jest Santiago?- zapytałam 
- Ty dobra jesteś! Skąd wiedziałaś?!- krzyknął Alec 
- No czuje.- powiedziałam
- Jak? 
- Po prostu zapamiętuję zapach osoby i potem wiem kto to.- uśmiechnęłam się
- Musisz powiedzieć trójcy.- powiedział Felix
- Nie tylko nie to! Powiem kiedy indziej  - krzyknęłam
- Dobra, chodźmy!- zawołał i ruszył na północ 
Biegliśmy za nim, gdy wreszcie wybiegliśmy na drogę. Nie musiałam uważać na drzewa, więc wyprzedziłam Felixa z łatwością. 
- Daleko jeszcze?- zapytałam biegnących za mną
- Jakieś 10 kilometrów. - zaśmiał się Demetrii
- Biegnij cały czas tą samą drogą, gdy będziemy się zbliżać do rozwidlenia dróg powiem ci.!- krzyknął Felix
- Okej.- odpowiedziałam 
- My zwolnimy.- powiedział Felix
Biegliśmy tak już jakieś 10 minut, wiedziałam że tamci zwolnili bo słabo czułam ich zapach. Kiedy widziałam już przed sobą ok. pięć dróg zatrzymałam się. Odwróciłam się aby zapytać którędy teraz. Stanęłam jak wryta, chłopaków nie było. 


2 komentarze:

  1. Ciekawa jestem momentu jak wróci do "swoich" ;3 chociaż w Volterze jest najciekawiej xD No i ciągle mam ochotę zabić Bellatrix za jej dar i Hanę za to, że tak myśli o Aro! :D A co się stało z chłopakami? ;o Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział! weny i ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na rozdział 8 :>
      sevmione-prawdziwa-historia.bogspot.com

      Usuń